Wydawało się, że drugi tak pechowy sezon już w Radzyniu Podlaskim się nie powtórzy. Niestety, znowu Orlęta nie mają pełnej kadry
W poprzednich rozgrywkach kontuzja w ekipie biało-zielonych goniła kontuzję. Niestety, do pierwszego meczu jeszcze kilka tygodni, a już wiadomo, że trener Rafał Borysiuk nie będzie mógł skorzystać z kilku zawodników.
Arkadiusz Kot będzie musiał przejść operację łąkotki i miną miesiące zanim będzie mógł wrócić do treningów. W pierwszym meczu kontrolnym z Avią bark uszkodził Bartosz Klebaniuk. A przeciwko Olimpii nie mogli w sobotę zagrać także: Bartosz Ciborowski, czy Jakub Syryjczyk, który jest już po słowie z Orlętami. Na szczęście urazy tych dwóch zawodników nie są poważne i obaj szybko powinni wznowić zajęcia.
– Nie chcę już nawet słyszeć słowa klątwa. No cóż, nadal musimy sobie radzić bez kilku chłopaków. Na pewno Arek Kot wypadnie na trochę dłużej. Śmiejemy się już, że mogę sprowadzić do drużyny 10 bramkarzy, a i tak będzie bronił Krzysiek Stężała. I okazuje się, że to nadal prawda – uśmiecha się popularny „Borys”.
Lepsze wieści dotyczą pechowców z poprzednich rozgrywek. Artur Sułek i Karol Buzun szybko wypadli z gry na długie miesiące. Pierwszy spędził już jednak trochę czasu na boisku przy okazji niedawnego sparingu z Avią Świdnik. W sobotę do gry wreszcie wrócił także drugi z rekonwalescentów – Buzun. Sułek przeciwko Olimpii wybiegł nawet w podstawowym składzie. Z kolei drugi z graczy pojawił się na murawie po przerwie.