Zaczniemy od dobrej wiadomości. Lublinianka po około 380 minutach bez gola w końcu pokonała bramkarza rywali. Są jednak także złe wieści. Mimo zdobytej bramki piłkarze Roberta Chmury w sobotę doznali czwartej porażki z rzędu. Po bardzo emocjonującej końcówce meczu ulegli u siebie Koronie II Kielce 1:2.
W 10 minucie gospodarze próbowali wyjść podaniami spod swojej bramki i wydawało się, że ta sztuka im się uda. Niestety, Fryderyk Janaszek zagrywał do tyłu, do Tomasza Brzyskiego, ale to kielczanie przejęli futbolówkę. Karol Turek zagrał w szesnastkę do Huberta Szulca, a ten wykończył akcję celnym strzałem do siatki.
Już po kwadransie mogło być 0:2. Norbert Myszka chciał zagrać do Świecha, ale zamiast tego podał do rywali, a że sytuacja miała miejsce blisko bramki, to od razu zrobiło się „gorąco”. Korona II nie skorzystała jednak z tego prezentu i nawet nie oddała strzału. Przyjezdni byli jednak zdecydowanie groźniejsi i na pewno zasługiwali na prowadzenie.
W końcówce pierwszej odsłony jedną z nielicznych udanych akcji gospodarzy przeprowadzili: Brzyski, który podawał i Mateusz Majewski, który ładnie „zgasił” piłkę na klatę i uderzył z ostrego kąta. Bramkarz rywali był jednak na posterunku.
Druga odsłona? Długo bardziej zanosiło się na drugiego gola dla Korony II niż na wyrównanie ze strony lublinian. Tymczasem w 66 minucie po stałym fragmencie gry jednak zrobiło się po jeden. Brzyski dośrodkował z rzutu wolnego, a Świech głową trafił do bramki.
W 76 minucie niesamowite szczęście miał bramkarz ekipy z Wieniawy, który jakimś cudem przepuścił strzał zza pola karnego, ale piłka przeszła tuż obok słupka. O dziwo, w końcówce to drużyna trenera Chmury przycisnęła i powinna przechylić szalę na swoją stronę. Najpierw sam na sam z bramkarzem rywali był Sebastian Rak, ale ten pojedynek przegrał. Później był jeszcze strzał z wolnego Brzyskiego, czy uderzenie w boczną siatkę. Przez ostatnie kilkanaście minut regulaminowego czasu gry pod bramką ekipy z Kielc wydarzyło się jednak zdecydowanie więcej niż przez poprzednie 75.
Z powodu kontuzji sędziego i zmiany arbitra piłkarze grali aż 11 dodatkowych minut. W trzeciej z nich Majewski podał w pole karne do Michała Palucha, ale ten huknął prosto w bramkarza. Zmarnowane „setki” wkrótce się zemściły. W piątej doliczonej minucie kapitalnie zachował się Janusz Nojszewski. Przejął piłkę tuż przed polem karnym, zwiódł jednego rywala, Brzyskiemu założył „siatkę”, a po starciu z Karolem Futą padł na murawę. Wydawało się, że obrońca miejscowych popracował jedynie „ciałem”. Rezerwowy arbiter uznał jednak, że to było przewinienie i wskazał na „wapno”.
Stanisław Czarnogłowski obronił strzał z 11 metrów Miłosza Strzebońskiego, po chwili dobitkę Nojszewskiego, ale przy trzecim uderzeniu, w wykonaniu Jakuba Rybusa był już bezradny i goście jednak wywalczyli na Wieniawie trzy punkty.
Lublinianka Lublin – Korona II Kielce 0:2 (0:1)
Bramki: Świech (66) – Szulc (10), Rybus (90+6).
Lublinianka: Czarnogłowski – Śledzicki, Myszka, Futa, Świech, Brzyski, Chodziutko (46 Miśkiewicz), Tymosiak, Janaszek (83 Rak), Majewski, Paluch.
Korona II: Mamla – Seweryn, Kiercz, Więckowski, D. Lisowski (75 Mucha), Turek, Strzeboński, P. Lisowski (46 Bielka), Nojszewski, Konstantyn (61 Sz. Majewski), Szulc (61 Rybus).
Żółte kartki: Chodziutko, Brzyski, Świech, Myszka – Nojszewski, D. Lisowski, Bielka, Rybus.
Czerwona kartka: Brzyski (Lublinianka, 90+6 min, za drugą żółtą).
Sędziował: Kacper Kendzia (od 81 minuty Mikołaj Kujawski).