Rozmowa z Łukaszem Mierzejewskim, trenerem Avii Świdnik
- Odczuwacie niedosyt po końcowym gwizdku meczu z Motorem? To były niezłe zawody w waszym wykonaniu...
– Graliśmy, jak równy z równym. My mieliśmy sytuacje, Motor też. Nie jestem zadowolony z wyniku, ale z gry już tak. To dobry prognostyk na przyszłość. Pokazaliśmy, że drużyna ma charakter i gra do końca. Oby tak było w lidze. Jak się nie strzela bramek, to ciężko przejść jednak dalej w Pucharze Polski. A sytuacje naprawdę były. Trzeba jednak wykorzystać przynajmniej jedną szansę, aby awansować. Zwłaszcza, jak się gra przeciwko takiej drużynie, jak Motor, drużynie już z wyższej ligi. Za te zmarnowane okazje musimy mieć do siebie trochę pretensji. Szkoda też straconej bramki, ale tutaj akurat moim zdaniem nie popisał się też sędzia. Wcześniej był ewidentny faul na Mroczku. Arbiter puścił grę. Szkoda, że w takich okolicznościach tracimy gola, bo Motor także miał swoje szanse, także dogodne i mógł strzelić wcześniej. A akurat w tym wypadku moim zdaniem doszło do kontrowersyjnej decyzji. Jest już jednak po meczu i trzeba o tym zapomnieć. Motorowi gratulujemy zwycięstwa i awansu.
- Po przerwie było sporo twardej gry, przepychanek, no i kartek. Także czerwonych...
– To normalne, chcieliśmy przejść dalej i wygrać. Mecz pokazał, że jesteśmy w stanie powalczyć. Ostatecznie musieliśmy uznać wyższość rywali, ale dziękuję chłopakom za walkę i zaangażowanie. Teraz czekamy na ligę.
- W końcówce domagaliście się też rzutu karnego po zagraniu ręką jednego z rywali...
– Nie chcę mówić i oceniać tej sytuacji, bo trzeba zobaczyć jeszcze wszystko na nagraniu, co się tak naprawdę wydarzyło. Chłopaki mówili, że rzeczywiście należał się nam karny, ale zobaczymy. Trzeba to przeanalizować. Przy bramce można było gwizdnąć faul, a tutaj na gorąco po meczu jednak trudno powiedzieć.
- Odpadliście z Pucharu Polski, a to oznacza, że zagracie jeszcze jakiś sparing?
– Nie, nic już nie gramy. Mecz z Motorem uznajemy za próbę generalną i czekamy na pierwszego rywala w lidze. 1 sierpnia jedziemy do Krakowa na spotkanie z rezerwami Cracovii.
- Szykujecie jeszcze jakieś transfery?
– Tak, dołączą do nas jeszcze dwaj młodzieżowcy: bramkarz i zawodnik z pola. A do tego transfer last minute i mała niespodzianka – starszy zawodnik. Ale na konkrety jeszcze przyjdzie czas.