Rozmowa z Michałem Paluchem, piłkarzem Motoru Lublin
- Jak oceniasz mecz ze Stalą?
– Szczerze, to powinniśmy strzelić bramkę wcześniej. Sam miałem dwie sytuacje. Wydaje mi się, że do przerwy jakby się skończyło 2:0, to już by było spokojniej. Mecz był bardzo otwarty. Jak atakowała jedna drużyna, to za chwilę druga kontrowała. Brakło tylko tej jednej, dwóch bramek więcej w pierwszej połowie. Ważne jednak, że wpadł jeden gol w 45 minucie i dzięki temu uspokoiliśmy się przed drugą połową. Widać było, że w 70 minucie Stal opadła z sił i dobiliśmy ich.
- Chcieliście coś udowodnić w meczu ze Stalą po przegranej w Sieniawie?
– Na pewno tak. Nie ma się co usprawiedliwiać, bo zagraliśmy słabo. Sam miałem sytuację w końcówce. Byliśmy bardzo źli. Chcieliśmy wyjść wysoko w środę i wygrać ze Stalą. Myślę, że 3:0 było zasłużone.
- Do lidera tracicie obecnie siedem punktów...
– Teraz możemy patrzeć tylko na siebie. Jeżeli wygramy wszystko do końca, w tym z Podhalem i Stalą to nie wiem, jak tabela się ułoży. Tym bardziej, że oni zagrają jeszcze ze sobą. Jedyne co możemy zrobić, to przeprosić kibiców za mecz z Sokołem i obiecać, że w każdym kolejnym spotkaniu będziemy się starać o trzy punkty.
- Znaliście przed meczem ze Stalą Kraśnik wyniki drużyn z Nowego Targu i Rzeszowa?
– Tak, bo grali dwie godziny przed nami. Spiker mówił też jak wychodziliśmy po przerwie, jakie padły tam rezultaty. Specjalnie jednak na to nie patrzymy, bo nie mamy na to wpływu. Sam byłem w Motorze, jak wygraliśmy chyba 12 spotkań z rzędu. Podhale wygrało teraz 10, ale musimy patrzeć na siebie. Jak wygramy wszystko do końca, to mamy szansę.
- W końcówce sezonu czekają was dwa mecze w roli gospodarza na stadionie w Zamościu...
– Wiadomo, że Arena nam służy. Nie przegraliśmy tutaj żadnego meczu. Tylko trzy zremisowaliśmy, a resztę wygraliśmy. Arena to jest nasz atut. A do tego kibice. Mam jednak nadzieję, że pojadą z nami. Trzeba będzie się przystosować i tyle. Nie możemy też szukać wymówek, że zagramy na innym boisku. Z tego co wiem, mamy wcześniej tam pojechać, trenować i zobaczyć, jak to wszystko wygląda. Ja akurat znam ten obiekt i mam nadzieję, że pomogę drużynie.
- Trochę goli w barwach Hetmana strzeliłeś...
– Mi to boisko sprzyja. Lepiej nie mogłem trafić. Można powiedzieć, że wrócę na stare śmieci. Mam nadzieję, że reszta drużyny też się szybko zaadaptuje. Boisko jest dobre, jak na IV ligę. Wydaje mi się, że to także będzie nasz atut.
- W najbliższym meczu zagracie w Sandomierzu. Jak oceniasz tego rywala?
– U nich boisko jest spore, ale niezbyt równe. Na pewno jedziemy zgarnąć trzy punkty i tyle. Rok temu Motor wygrał tam 1:0 i mam nadzieję, że teraz będzie tak samo. Zawsze jedziemy z nastawieniem na wygraną. Powinęła nam się noga raz. Na 10 kolejek wygraliśmy dziewięć spotkań. W Sandomierzu będziemy chcieli pokazać, że Sieniawa to był tylko wypadek przy pracy i że będziemy kompletować kolejne punkty. Miejmy nadzieję, że rywale wreszcie się potkną. Ciężko mi wierzyć, że jakaś drużyna będzie w stanie wygrać wszystkie 17 spotkań w rundzie.
- A jak po zmianie bazy treningowej? Robi wam jakąś różnicę, że nie możecie już ćwiczyć na Arenie?
– Wiedzieliśmy o tym wcześniej, więc byliśmy przygotowani. Wiadomo, jak ważny dla kibiców jest obiekt przy Al. Zygmuntowskich. Boisko jest tam bardzo dobrze przygotowane, szatnie na stadionie lekkoatletycznym też nie różnią się szczególnie od tych na Arenie. Dlatego nie ma to dla nas znaczenia. Jak widać dalej potrafimy grać w piłkę i mamy nadzieję, że mecze, jak ten ze Stalą będą się powtarzać.