Nasze drużyny zakończyły już zmagania w lidze, ale to nie znaczy, że w weekend nie będzie można obejrzeć jakiegoś meczu. W sobotę o godz. 16 odbędą się charytatywne derby Lublina pomiędzy Motorem, a Lublinianką. Spotkanie zostanie rozegrane na głównym boisku Areny
Biletem wstępu na derby będą słodycze i maskotki. Z nich zostaną później przygotowane paczki mikołajkowe, które trafią do dzieci ze Specjalnego Ośrodka Szkolno-Wychowawczego nr 2 w Lublinie.
Mecz zapowiada się ciekawie, bo obie drużyny w rundzie jesiennej radziły sobie całkiem nieźle. Podopieczni Roberta Góralczyka zakończyli co prawda rok na piątym miejscu w tabeli, ale do lidera – Hutnika Kraków tracą tylko pięć punktów. Z kolei Lublinianka w lecie porządnie odmłodziła zespół i nikt nie spodziewał się cudów. A tymczasem klub z Wieniawy zadomowił się w czołówce i dopiero na finiszu stracił drugą lokatę na rzecz Lewartu Lubartów. A przerwę w rozgrywkach IV ligi przezimuje na najniższym stopniu podium.
– Motor zaproponował nam taki mecz już kilka tygodni temu i chętnie się zgodziliśmy. Dla chłopaków to będzie fajne wyzwanie. Nie mają okazji gry na takim stadionie, jak Arena Lublin. Dodatkowo zmierzymy się z mocnym rywalem. Potraktujemy to spotkanie jako nagrodę dla drużyny za całokształt pracy, jaką trzeba było włożyć w ostatnich miesiącach – mówi trener Lublinianki Dariusz Bodak. Jaki skład wystawi w sobotę? – To będzie dla nas podsumowanie rundy, więc praktycznie wszyscy są do mojej dyspozycji. Na pewno skorzystamy też z kilku juniorów. To będzie dla nich szansa, żeby powąchać tej trochę poważniejszej piłki – dodaje szkoleniowiec czwartoligowca.
Co ciekawe, oba zespoły zmierzyły się dokładnie rok temu w meczu sparingowym. Wówczas Motor rozbił rywali aż 7:2. Wówczas trenerzy żółto-biało-niebieskich mieli okazję do przetestowania kilku nowych zawodników. W tym gronie był chociażby Marcin Burkhardt. W sobotę będzie trochę inaczej, bo z zespołem ćwiczy tylko jeden młody piłkarz z regionu i poza nim na sparingu nie ma się co spodziewać nowych twarzy.
– Chcieliśmy podobnie, jak przed rokiem zagrać jeszcze jakieś spotkanie na koniec rundy. A później pojawił się pomysł, żeby przy okazji zebrać parę rzeczy dla dzieciaków – mówi Leszek Bartnicki, prezes Motoru. – Koszykarze mają swój „Mecz Słodkich Serc”, więc dlaczego piłkarze nie mogą mieć czegoś podobnego i włączyć się w pomoc dla dzieci. Relacje między nami, a Lublinianką są bardzo dobre i nie miałbym nic przeciwko, żeby takie wydarzenie na stałe weszło do sportowego kalendarza – dodaje szef klubu z Lublina.