Nie było łatwo, ale Motor dopisał do swojego konta bardzo ważne trzy punkty. Lublinianie pokonali w meczu głównych faworytów do awansu Stal Rzeszów 1:0.
Trzy punkty w dwóch meczach u siebie. Na pewno wszyscy w Lublinie liczyli na więcej. Piłkarze Motoru zapowiadali, że ze Stalą będą chcieli pokazać zupełnie inną grę. Miały w tym pomóc zmiany w składzie. Od pierwszego gwizdka na murawie zameldowali się: Kamil Oziemczuk, Kamil Majkowski, czy Julien Tadrowski. Niespodziewanie zupełnie z kadry meczowej wypadł za to Radosław Kursa.
Już w dziewiątej minucie było 1:0. W polu karnym Stali świetnie zachował się „Oziem”, który odegrał do nadbiegającego Konrada Nowaka. Najlepszy snajper gospodarzy strzelił do rogu i ekipa z Lublina objęła prowadzenie. Właśnie na taki początek liczyli żółto-biało-niebiescy!
W 19 minucie Motor w kilkadziesiąt sekund przeprowadził dwie kapitalne akcje. Najpierw po serii podań z pierwszej piłki bramkarz gości był minimalnie szybszy od Nowaka i wybił mu piłkę spod nóg. Po chwili Adam Wasiluk stanął, jak wryty złapany na wykroku. W polu karnym zupełnie niepilnowany był Marcin Burkhardt. Uderzył głową, ale obok bramki. W 22 minucie szansę na bezpośredni strzał z rzutu wolnego miał „Bury”. Niestety, trafił w mur.
W 29 minucie Bartosz Pikul zagrywał wzdłuż pola karnego, ale żaden z jego kolegów nie zdołał dopaść do piłki. I to była typowa akcja gości z pierwszej połowy. Stal była groźna, wiele razy gościła w szesnastce Motoru, ale ciągle czegoś brakowało: lepszego podania, centymetrów, żeby dopaść do piłki, czy pomysłu, jak zakończyć akcję. Tak było w 45 minucie, kiedy Rafał Kursa główkował po centrze z narożnika boiska. Zabrakło mu jednak precyzji.
W doliczonym czasie o mały włos nie zrobiło się 2:0. Świetnie „na szybkości” rywala minął Dawid Dzięgielewski. Wpadł w pole karne i strzelił tak, jak powinien, czyli po długim rogu. Na trybunach zamiast wybuchu radości można było jednak usłyszeć jęk zawodu, bo piłka minimalnie minęła słupek.
Początek drugiej odsłony upłynął pod znakiem „rachowania kości”. Raz z jednej strony, po chwili z drugiej. W 52 minucie Piotr Ceglarz mógł znaleźć się w sytuacji sam na sam z Andrzejem Sobieszczykiem, ale fatalnie przyjął piłkę. W odpowiedzi gospodarze domagali się rzutu karnego po interwencji bramkarza, ale gwizdek arbitra milczał. W 56 minucie Burkhardt znowu próbował bezpośrednio z rzutu wolnego i tym razem wywalczył rzut rożny.
W 57 minucie Ceglarz przebiegł z piłkę kilkadziesiąt metrów, ale na koniec strzelił tuż nad bramką. Chwilę wcześniej Kamil Majkowski groźną kontrę lublinian zakończył dośrodkowaniem na głowę obrońcy Stali. Tuż po godzinie gry ładnym, technicznym strzałem z dystansu popisał się Wojciech Reiman. Na szczęście dla żółto-biało-niebieskich nieznacznie się pomylił.
W 71 minucie Motor wywalczył rzut karny po zagraniu ręką obrońcy Rafała Kursy. Sędzia mimo protestów gości podyktował jedenastkę, a odpowiedzialność wziął na siebie „Bury”. Niestety, Wasiluk wyczuł jego intencje i odbił strzał.
W 79 minucie do wyrównania mógł doprowadzić Petar Basista, który wygrał walkę w polu karnym i oddał strzał głową, ale zbyt lekki. W końcówce nie brakowało nerwów i emocji. Basista po dyskusjach z sędzią wyleciał z boiska, a gospodarze starali się przypieczętować wygraną. Tuż przed końcem zawodów główkował Kamil Bętkowski i Sobieszczyk z dużym trudem odbił futbolówkę na rzut rożny.
Rzeszowianie do końca nie rezygnowali, ale nie byli już w stanie uratować remisu.
Motor Lublin – Stal Rzeszów 1:0 (1:0)
Bramka: Nowak (9).
Motor: Sobieszczyk – Michota, Tadrowski, Gieraga, Słotwiński (76 Szkatuła), Majkowski (86 Zgarda), Burkhardt, Kamiński (70 Korczakowski), Oziemczuk (71 Tymosiak), Dzięgielewski (51 Kaczmarek), Nowak.
Stal: Wasiluk – Skała (58 Gliniak), Kursa, Basista, Kordas, Ceglarz (58 Bętkowski), Reiman, Szeliga, Milunović, Pikul (61 Gil), Koczon.
Żółte kartki: Burkhardt – Kursa, Ceglarz, Basista, Pikul, Reiman, Wasiluk, Gliniak.
Czerwona kartka: Basista (Stal, 85 min, za drugą żółtą).
Sędziował: Konrad Kolak (Nowy Sącz).
Widzów: 3275.