W sobotę Motor będzie się starał przedłużyć imponującą passę zwycięstw w lidze do 12. Zadanie nie będzie łatwe, bo w meczu na szczycie lublinianie zmierzą się na wyjeździe z KSZO Ostrowiec Świętokrzyski, aktualnym wiceliderem tabeli
W niedzielę żółto-biało-niebiescy pokonali 11 rywala. Tym razem Avię Świdnik 2:0. Dzięki kompletowi punktów utrzymali fotel lidera oraz trzy „oczka” przewagi nad KSZO i Garbarnią. W sobotę piłkarze trenera Marcina Sasala mogą zrobić kolejny krok w kierunku II ligi.
Wiadomo już jednak, że podczas tego arcyważnego meczu na ławce gości zabraknie pierwszego szkoleniowca. Trener Sasal przy okazji derbów z Avią został odesłany przez sędziego na trybuny, bo nie zgadzał się z decyzją o nieuznanej bramce Michała Palucha.
– Proszę mi wierzyć, to nie pierwszy raz, dlatego damy radę. Nie będę dyskutował z wydziałem dyscypliny, każdy ma swoje paragrafy. Ja myślę, że na co innego trzeba zwrócić uwagę. Pomogę drużynie, na tyle, na ile będę mógł. Mamy bardzo dobry sztab. Z Piotrkiem Zasadą rozumiemy się świetnie i sobie poradzimy – wyjaśniał na konferencji prasowej po derbach z Avią trener Sasal, który na pewno nie będzie mógł poprowadzić swojego zespołu w dwóch najbliższych spotkaniach ligowych. – Obligatoryjna kara dla szkoleniowca za usunięcie z ławki rezerwowych to dwa mecze. W zależności od tego co się wydarzyło spotkań może być jednak więcej – wyjaśnia Bożena Bator ze Świętokrzyskiego Związku Piłki Nożnej.
Po derbach z Avią na zdrowie narzekają też Julien Tadrowski i Kamil Oziemczuk. Ten pierwszy opuścił boisko po pół godzinie gry. „Oziem” też nie do kończył spotkania. Do piątku obaj piłkarze mają trenować indywidualnie, a dzień przed spotkaniem z KSZO okaże się, czy będą mogli wystąpić. – Wszystko wyjaśni się w piątek. Mają wyjść normalnie na trening. Ich urazy nie wydawały się jakieś strasznie poważne, dlatego spodziewam się, że do Ostrowca pojedziemy w komplecie – wyjaśnia trener Sasal.
Na pewno większym problemem byłaby absencja „Julka”. Po kontuzji Radosława Kursy w zespole żółto-biało-niebieskich nie ma kolejnych, rezerwowych stoperów. Jest młody Mateusz Chyła, albo Kamil Cholerzyński, czyli nominalny pomocnik. To właśnie ten drugi w niedzielę zastąpił Tadrowskiego. I spisał się dobrze, bo Motor zaliczył piąte zero z tyłu w tej rundzie, jeżeli chodzi o ligę. – Kamil spokojnie da sobie radę. Jest alternatywą na tez pozycji, zresztą szykowaliśmy się na to już wcześniej – uspokaja szkoleniowiec żółto-biało-niebieskich.