Po raz kolejny okazało się, że piłkarze z Radzynia Podlaskiego w tym sezonie lepiej radzą sobie na wyjazdach. W pięciu meczach na boiskach rywali Orlęta Spomlek uzbierały aż 11 punktów. Szkoda tylko, że w pięciu u siebie zaledwie sześć. W sobotę, przy okazji tego piątego biało-zieloni musieli uznać wyższość ŁKS Łagów. Trzeba jednak przyznać, że goście bardzo szczęśliwie wygrali 1:0.
To był mecz czołowych drużyn grupy czwartej. W końcu zajmujący czwarte miejsce podopieczni Mikołaja Raczyńskiego mierzyli się z rywalem z najniższego stopnia podium. Problem w tym, że już po kilkunastu minutach gospodarze mieli mocno pod górkę. Długa piłka za plecy obrońców i wielki pech. To wystarczyło, żeby goście objęli prowadzenie. Szymon Kamiński próbował wybić piłkę ze swojego pola karnego, ale zrobił to tak niefortunnie, że futbolówka zamiast na aucie wylądowała w bramce.
Kiedy szybko traci się gola nie ma wyjścia i trzeba przejąć inicjatywę. A rywale mogą skupić się na defensywie. I właśnie tak w wielu fragmentach wyglądało spotkanie. Orlęta atakowały, a ekipa z Łagowa broniła się niemal całym zespołem. W pierwszej połowie do wyrównania mógł doprowadzić Mateusz Ozimek. Do końca chyba nie spodziewał się jednak, że piłka do niego dotrze po dośrodkowaniu Przemysława Koszela i zamiast głową próbował strzelać nogą, ale nie trafił w bramkę. I do przerwy wynik nie uległ już zmianie.
Druga połowa? Inicjatywa była po stronie piłkarzy z Radzynia Podlaskiego, ale brakowało klarownych sytuacji. Po akcji Patryka Szymali znowu blisko był Ozimek. Arkadiusz Maj uderzył za to prosto w bramkarza. Było też kilka stałych fragmentów gry, ale i one nie przyniosły gola. Goście mieli kilka udanych kontr i mogli zamknąć spotkanie, ale i im zabrakło wykończenia. Mimo wszystko i tak zabrali do domu wszystkie trzy punkty.
– To na pewno była niezasłużona porażka. Głupi błąd spowodował, że szybko straciliśmy gola. Szymek Kamiński próbował wyjaśnić sytuację wybiciem, a piłka pechowo odbiła się parę razy i wpadła do bramki. My przeważaliśmy, a sytuacje uważam, że mieliśmy porównywalne do przeciwnika. Powinniśmy wywalczyć przynajmniej punkt, ale nie mogliśmy skruszyć muru rywali. ŁKS bronił tak naprawdę w systemie 5-5 i nie mogliśmy się przebić. Dobrze operowaliśmy piłką jednak zabrakło tej kropki nad i – ocenia Mikołaj Raczyński, trener biało-zielonych.
Orlęta Spomlek Radzyń Podlaski – ŁKS Łagów 0:1 (0:1)
Bramka: Kamiński (18-samobójcza).
Orlęta: Kołotyło – Chaliadka, Kamiński, Duchnowski, Szymala, Korolczuk (62 Sowisz), Kobiałka, Skrzyński (72 Kuźma), Ozimek (80 Mnatsakanyan), Koszel (62 K. Rycaj), Maj.
ŁKS: Lipiec – Tonia, Milinyszyn, Szymocha, Seweryn, Rogala, Orlik (64 Chełmecki), Mianowany (76 Waniek), Mydlarz, Imiela, Lepiarz (76 Rogoziński).
Żółte kartki: Chaliadka – Orlik, Mydlarz.
Sędziował: Norbert Chrząstek (Radom).