Derbowa środa poszła po myśli piłkarze z Lubartowa i Białej Podlaskiej. Lewart zanotował pierwsze zwycięstwo po powrocie do III ligi. Drużyna Grzegorza Białka pokonała na wyjeździe Świdniczankę 2:0. Z kolei Podlasie okazało się lepsze od Chełmianki (1:0).
W Świdniku tuż po kwadransie błąd w swoim polu karnym popełnił Bartosz Bayer, który przepuścił piłkę po podaniu z lewej flanki. Futbolówka dotarła do Krystiana Żelisko, a ten uderzył prosto w bramkarza. Z dobitką pośpieszył jeszcze podający chwilę wcześniej Dawid Wdowicz i trafił do siatki, ale sędzia uznał, że wygarnął już piłkę zza linii końcowej.
Kiedy mijała 30 minuta najpierw na samotną szarżę zdecydował się Klim Morenkov, czyli były gracz „Świdni”. Miał przed sobą kilku rywali i akcja była skazana na niepowodzenie. Szczęśliwie piłka trafiła jednak do Pawła Myśliwieckiego, ten dograł do Żelisko, a napastnik przyjezdnych uderzył dosłownie centymetry obok słupka. Jeszcze przed przerwą wydawało się, że gol dla beniaminka musi paść. Michał Koźlik goniąc w polu karnym Mateusza Chyłę zahaczył rywala i sędzia wskazał na „wapno”. Z jedenastu metrów uderzył Myśliwiecki, ale jego intencje wyczuł Paweł Socha i odbił ten strzał. W efekcie do przerwy było 0:0.
W drugiej połowie gospodarze nieźle rozpoczęli zawody. Mieli nawet fragment, kiedy mocno przycisnęli przeciwnika, a Lewart musiał się ratować wybijaniem piłki. Tym razem niewykorzystane sytuacje przez ekipę z Lubartowa jednak się nie zemściły. Po godzinie gry Patryk Drozd zagrał z prawej flanki w pole karne, ale „Pawka” nie opanował futbolówki. Zrobił to jednak Łukasz Najda, który tuż pod bramką rywali przełożył sobie piłkę z lewej nogi na prawą i uderzył do siatki.
„Świdnia” w kolejnych minutach naciskała, ale kolejny prosty błąd kosztował miejscowych punkty. Podopieczni trenera Gieresza próbowali rozegrać akcję od swojej bramki krótkimi podaniami. Socha zagrał na lewo, ale obrońca w sytuacji jeden na jeden niepotrzebnie próbował minąć Dawida Nojszewskiego. Ten z łatwością odebrał piłkę, ale spojrzał też na bramkę, że nie ma w niej bramkarza, który nie zdążył wrócić. No to uderzył do „pustaka” i zamknął mecz. W końcówce ekipa ze Świdnika trafiła jeszcze w słupek, ale zostało 0:2 i punkty pojechały do Lubartowa.
– Pierwsza połowa była bardzo dobra w naszym wykonaniu, mieliśmy kilka okazji, w tym rzut karny. Szkoda tylko, że nic nie strzeliliśmy. Dobrze, że to pudło nie wybiło nas rytmu, bo dalej graliśmy swoje i po przerwie w końcu udało się trafić do siatki. Uważam, że to było zasłużone zwycięstwo. Mamy nadzieję, że podbuduje chłopaków przed trudnym spotkaniem z Sandecją. Z każdym będziemy chcieli powalczyć, do tej pory to pokazywaliśmy i w weekend będzie tak samo – zapewnia Grzegorz Białek, trener beniaminka.
Podlasie trzeci raz z rzędu górą
Podlasie to nie jest ostatnio ulubiony rywal Chełmianki. Drużyna z Białej Podlaskiej w poprzednim sezonie ograła rywali dwukrotnie 3:1. Jeszcze wcześniej były dwa remisy. A ostatnie derbowe zwycięstwo piłkarzy z Chełma to kwiecień 2022 roku (1:0 w Białej Podlaskiej). W środę pierwsza połowa była bardzo zamknięta i niewiele działo się na boisku.
W drugiej spotkanie nabrało rumieńców. Szalę na swoją korzyść przechylili jednak goście. Po stałym fragmencie gry i centrze Michała Opalskiego do siatki trafił Mateusz Podstolak. Przyjezdni mogli pójść za ciosem, ale zmarnowali kilka naprawdę dobrych okazji. A to mogło się zemścić w samej końcówce, kiedy Bartłomiej Korbecki dostał szansę na strzał z rzutu wolnego. Paweł Lipiec nie dał się jednak zaskoczyć i to podopieczni Artura Renkowskiego zgarnęli pełną pulę.
– W pierwszej połowie żadna ze stron nie miała sytuacji, ale w drugiej działo się zdecydowanie więcej. My mieliśmy nawet trzy-cztery dobre i bardzo dobre sytuacje. Mówiliśmy sobie w przerwie, że musimy zagrać odważniej, nawet kosztem straty bramki. Uważam, że byliśmy zdecydowanie lepsi, ale bardzo dobrze dysponowany był bramkarz przeciwnika. Wiadomo, że przy wyniku 1:0 trzeba być czujnym do końca, a my nie uniknęliśmy nerwów na koniec, ale mamy trzy punkty. Widać, że wyciągnęliśmy wnioski z pierwszych kolejek. Jest duża różnica nawet w samym nastawieniu chłopaków. Odebraliśmy lekcje, ale mogę powiedzieć, że to były lekcje, które szybko zaprocentowały – wyjaśnia Artur Renkowski.
Ciekawa końcówka Avii
Ostatni z naszych zespołów – Avia Świdnik zremisowała na wyjeździe z Pogonią Sokołem Lubaczów 1:1. W końcówce wydawało się jednak, że to drużyna Wojciecha Makowskiego zgarnie komplet. W 84 minucie Eryk Galara wyprowadził przyjezdnych na prowadzenie. Niestety, w drugiej minucie doliczonego czasu gry Oskar Majda uratował „oczko” dla beniaminka.
– Jest mi cholernie przykro, że drużyna tak walcząc i tak prezentując się na boisku, a do tego z dużą determinacją dążąca do zdobycia bramki, co w końcu się udało nie wywozi trzech punktów. Zasługiwaliśmy na to. 19.30, kiedy już było właściwie ciemno, przez burzę, straciliśmy bramkę po rzucie z autu, a my z ławki mówiliśmy już chwilę wcześniej, że nie widzimy piłki. Szkoda. Żal niewykorzystanych szans, ale jedziemy dalej. Traktujemy ten remis jako porażkę i za trzy dni mamy okazję do rehabilitacji – ocenia na klubowym facebooku Wojciech Makowski
ŚRODOWE WYNIKI
Świdniczanka Świdnik – Lewart Lubartów 0:2 (Najda 60, Nojszewski 88) * Chełmianka Chełm – Podlasie Biała Podlaska 0:1 (Podstolak 63) * Pogoń Sokół Lubaczów – Avia Świdnik 1:1 (Majda 90+2 – Galara 84).