Piłkarze z Puław zapowiadali, że tanio skóry w Rzeszowie nie sprzedadzą. I słowa dotrzymali. Końcowy wynik, czyli 3:0 dla Stali nie do końca odzwierciedla to, co działo się na boisku. Goście mieli swoje okazje, a do tego sprezentowali przeciwnikowi dwie z trzech bramek
Długo spotkanie w Rzeszowie było zacięte i wyrównane. W 16 minucie wynik powinien otworzyć Piotr Głowacki, ale strzelił nad poprzeczką. Kilkadziesiąt sekund później Szymon Stanisławski w dobrej okazji także nie trafił w bramkę. W 32 minucie z powodu kontuzji Michała Króla trener Jacek Magnuszewski musiał dokonać dwóch zmian. Nie miał wśród rezerwowych obrońcy, który spełniałby rolę młodzieżowca, dlatego z boiska zszedł także Piotr Zmorzyński. A na placu gry pojawili się: Ivan Litwiniuk oraz Dawid Chudyba.
W 36 minucie wymarzoną okazję miał Stanisławski. Po akcji Łukasza Kacprzyckiego „Stasio” w ogóle nie trafił w piłkę i goście musieli obejść się smakiem. A po chwili dostali bramkę. Dośrodkowanie ze środka boiska na gola zamienił Damian Kostkowski. Zawodnik Stali stał tyłem do bramki, ale nieatakowany przez nikogo spokojnie głową skierował piłkę do siatki. W tej sytuacji lepiej mógł zachować się także Paweł Socha, który został na linii.
Tuż po zmianie stron Stal zadała drugi cios. I to jaki. Wojciech Reiman bezpośrednio z rzutu wolnego idealnie przymierzył do siatki w samo okienko. A że była dopiero 49 minuta, to z zespołu gości wyraźnie zeszło powietrze. Po godzinie gry piłkę do siatki gospodarzy wpakował Kacprzycki, ale to trafienie nie zostało uznane ze względu na pozycję spaloną. Wisła starała się o kontaktową bramkę, ale na kwadrans przed ostatnim gwizdkiem było już definitywnie po zawodach.
Najpierw Mateusz Pielach we własnym polu karnym źle zagrywał głową. Piłkę przejął Szymon Kobusiński, a po chwili wpadł w niego Socha. Arbiter pokazał bramkarzowi żółtą kartkę i podyktował jedenastkę dla miejscowych. Z „wapna” nie pomylił się Tomasz Płonka i wicelider tabeli dopisał do swojego konta trzy, kolejne punkty.
ZDANIEM TRENERÓW
Jacek Magnuszewski (Wisła Puławy)
– Gratuluję wygranej Stali. Byli zespołem, który po prostu nie popełniał błędów. Dzięki temu wygrali. Weszliśmy w ten mecz z dobrym pomysłem. Staraliśmy się grać wysoko, nie pozwalać przeciwnikowi budować ataków od tyłu. Nasze działania były często skuteczne. Szkoda, że zabrakło nam jakości piłkarskiej i dokładności w ostatnich podaniach otwierających kontrę. Mieliśmy świetną sytuację, ale Szymon Stanisławski nie trafił w bramkę. Potem odezwały się demony z tej rundy. Faul w środkowej strefie, nieporozumienie w obronie, a do tego nasz bramkarz się poślizgnął i padła bramka, która na pewno pomogła gospodarzom. Mam pretensje do zespołu nie o grę w ofensywie, ale o to, jak traciliśmy gole. Różniliśmy się tym, że rywale byli skoncentrowani i nie popełniali błędów w obronie. Boli mnie ten wynik, bo uważam, że nie zasłużyliśmy na taką porażkę.
Janusz Niedźwiedź (Stal Rzeszów)
– Myślę, że warto było przyjść na stadion i obejrzeć takie piękne bramki, zwłaszcza ta druga Wojtka Reimana była fantastyczna. Trzeba jednak docenić także pierwszą, która otworzyła nam mecz i została rozegrana tak, jak sobie to wymarzyliśmy. Myślę, że kibice, którzy pojawili się na meczu opuszczali stadion szczęśliwi, bo zagraliśmy dobre spotkanie i zrobiliśmy kolejny krok. Zostało nam ich jeszcze dziewięć. Święta dla kibiców Stali powinny być przyjemne. Trzymajcie za nas kciuki i kibicujcie, bo ta drużyna zasługuje na to, żeby z nią być. Potrzebujemy waszego wsparcia.
Stal Rzeszów – Wisła Puławy 3:0 (1:0)
Bramki: Kostkowski (37), Reiman (49), Płonka (76-z karnego).
Stal: Otczenaszenko – Trznadel, Kostkowski, Cyfert (80 Basista), Głowacki, Sierant (71 Kobusiński), Ligienza (64 Szeliga), Reiman, Chromiński (61 Ceglarz), Goncerz (69 Mozler), Płonka.
Wisła: Socha – Król (32 Chudyba, 60 Supryn), Pielach, Poznański, Barański, Kacprzycki, Kobiałka, Skałecki, Zmorzyński (32 Litwiniuk), Zuber, Stanisławski (83 Szczotka).
Żółte kartki: Socha, Chudyba, Kobiałka (Wisła).
Sędziował: Konrad Kolak (Nowy Sącz). Widzów: 800.