Lewart przegrał drugi ligowy mecz z rzędu aż 0:6. Za to Avia szybko zmazała plamę po porażce w Połańcu. Jak derby, które w sobotę zostały rozegrane w Świdniku oceniają trenerzy obu ekip?
Radosław Muszyński (Lewart Lubartów)
– Na pewno nie jest łatwo pozbierać się po drugim meczu z rzędu, który przegrywamy aż 0:6. Co można powiedzieć? Szczerze trochę się liczyłem z tym, że może nas to czekać. Jestem pogodzony z sytuacją, ale może być już teraz tylko lepiej. Z drugiej strony przy wyniku 0:2 szkoda już bronić, bo nie ma czego. Poszliśmy w obu przypadkach va bank i zrobiło się 0:6. Wynik poszedł w świat, a ja uważam, że aż na tak wysoką porażkę akurat w Świdniku nie zasługiwaliśmy. Szkoda, bo cały czas doskwiera nam wąska kadra i problem fizyczny. Od 55-60 minuty cierpimy już na boisku. A jak trzeba gonić, to wiadomo, że te siły są bardzo potrzebne. Pierwsza połowa była nawet wyrównana, graliśmy, jak równorzędny zespół z Avią. Różnica jest taka, że przeciwnik to, co miał, to strzelił. A tak się składa, że to my mieliśmy wypracowaliśmy sobie dogodną sytuację i mogliśmy otworzyć wynik. Zamiast 0:1 tracimy gola po stałym fragmencie. W drugiej połowie poszliśmy wysoko i skończyło się, jak się skończyło. Oczywiście, biorę odpowiedzialność na siebie, dostaliśmy drugi raz sześć bramek, ale jeszcze walczymy, nikt się nie poddaje.
Wojciech Szacoń (Avia Świdnik)
– Chciałbym podziękować zawodnikom za zaangażowanie i za to, że w najlepszy możliwy sposób zareagowaliśmy na porażkę w Połańcu, bo wysokim zwycięstwem. Cieszy też na pewno to, że nie pozwoliliśmy przeciwnikowi na zbyt wiele. Całe spotkanie dominowaliśmy, a Lewart stworzył może jedną-dwie sytuacje, a my generalnie przeważaliśmy w każdej fazie meczu. Wiedzieliśmy po analizie, że boczni pomocnicy słabo grają w fazie obrony. Jak miniemy pierwszą linię pressingu, to będzie bardzo dużo miejsca dla naszych wahadeł. Czwórka obrońców stoi bardzo wąsko i blisko siebie. To się przełożyło na mecz. Było bardzo dużo momentów, że Andrij i „Kali” odwaracali się z piłką do przodu i mogli napędzać nasze akcje do przodu. Cieszy też oczywiście skuteczność, bo strzeliliśmy sześć bramek. Skupiamy się już jednak na kolejnym spotkaniu i w poniedziałek wracamy do pracy.