To będzie ważna i trudna sobota dla naszych zespołów. Stal Kraśnik zagra na wyjeździe z Wólczanką (godz. 13), Podlasie zmierzy się w gościach ze Spartakusem w meczu o sześć punktów (14), a Avia podejmuje Czarnych Połaniec (14)
Ciężka przeprawa czeka zwłaszcza piłkarzy Jarosława Pacholarza, bo Wólczanka jest ostatnio na fali. Wygrała trzy razy z rzędu, a potrafiła rozbić nawet niedawnego lidera z Krakowa aż 5:1.
– Mieli słaby początek, ale teraz złapali formę. Są groźnym zespołem, będą mieli też atut własnego boiska. Mimo że są trochę niżej w tabeli, to pod względem straconych goli zajmują drugie miejsce w lidze – ocenia rywala szkoleniowiec Stali, który dostał dobre wieści odnośnie zdrowia Daniela Szewca i Filipa Drozda. Obaj trenują już normalnie i powinni zagrać dłużej, niż ostatnio z Podhalem.
– Liczymy, że spędzą na boisku więcej minut. Wólczanka jest na fali, ale my też nieźle gramy ostatnio na wyjazdach. Ogólnie nasza forma też nie jest najgorsza. Kto widział mecz z Podhalem, albo chociaż karnego na wideo, ten wie, w jakich okolicznościach ostatnio przegraliśmy. Na pewno pojedziemy do Wólki Pełkińskiej, żeby powalczyć o dobry wynik – zapewnia trener Pacholarz.
Ostatnie w tabeli Podlasie zmierzy się z przedostatnim Spartakusem. I jeżeli nie chce na dobre zakopać się na dnie tabeli musi wygrać. Powody do optymizmu? Piłkarze Przemysława Sałańskiego grają na wyjeździe, gdzie zdobyli osiem z dziewięciu punktów w tym sezonie. A rywale? Przegrali cztery ostatnie spotkania i zdobyli w nich tylko jedną bramkę. Zdecydowanie lepiej radzą sobie jednak u siebie, gdzie wywalczyli osiem punktów w sześciu występach. W gościach mają na koncie "oczko" w ośmiu grach.
Ostatnia z naszych ekip - Avia spróbuje się podnieść po pierwszej porażce pod wodzą trenera Tomasza Bednaruka. Żółto-niebiescy pechowo ulegli jednak Wiśle Puławy 0:1 po bramce z 89 minuty. Świdniczanie całą drugą połowę grali w liczebnym osłabieniu po czerwonej kartce Sebastiana Głaza.
Czarni to groźny beniaminek, który nie rezygnuje nawet w sytuacjach beznadziejnych. Coś na ten temat mogą powiedzieć w Radzyniu, bo Orlęta prowadziły już w Połańcu 3:0, ale tylko zremisowały 4:4. Z jednej strony to powinno dać gościom pozytywnego kopa, ale z drugiej na obcych boiskach do tej pory udało im się wywalczyć ledwie „oczko” w sześciu próbach.