Cztery mecze do końca sezonu i siedem punktów straty do bezpiecznej strefy tabeli. Sytuacja Stali Kraśnik zrobiła się bardzo trudna. Tylko zwycięstwo w czwartkowym meczu z Podlasiem Biała Podlaska (godz. 17) przedłuży nadzieje niebiesko-żółtych na utrzymanie.
Trener Marcin Wróbel zapewnia jednak, że jego piłkarze cały czas wierzą, że uda się uratować III ligę dla Kraśnika.
– Jeszcze jesteśmy w grze. Liczyliśmy na komplet w meczu z Avią. Wówczas nasza sytuacja byłaby odrobinę lepsza. Wszystko dokładnie przeanalizowałem i żeby się liczyć trzeba było wygrać trzy mecze u siebie i próbować wywalczyć coś na wyjeździe. Teraz nasze plany zostały ograniczone do minimum. Trzeba patrzeć na siebie i na przeciwników – ocenia trener Stali.
Dodaje też, że gdyby udało się uratować przed spadkiem, to byłby to wielki wyczyn. – Nadal wierzymy i nadzieja cały czas jest. Matematyka nie kłamie, dopóki są szanse, to trzeba walczyć. Różne rzeczy się w piłce zdarzały. Musimy zagrać na komplet punktów do samego końca i liczyć na korzystne wyniki w innych spotkaniach. Nie będzie łatwo, ale jeżeli się uda, to dokonamy czegoś naprawdę dużego, co zostanie w pamięci na długo – wyjaśnia Marcin Wróbel.
A co w przypadku, jeżeli trzeba będzie w kolejnych rozgrywkach zagrać w IV lidze? Czy szkoleniowiec zostanie w klubie? – Ciężko powiedzieć, nie ukrywam, że sporo rozmawiałem z prezesami przed objęciem Stali. Skupialiśmy się na utrzymaniu. Teraz jest trudny moment, ale jeszcze nie beznadziejny. Nie chcę wybiegać w przyszłość. Skupiamy się cały czas na celu, który jest do zrealizowania. Cały czas rozmawiamy z zawodnikami, bo musimy w to wierzyć. Układ gier jest taki, że my musimy wszystko wygrać, a przeciwnicy przed nami przegrać, ale rywale nie mają łatwych meczów. Spróbujemy zrobić mega wynik w tej sytuacji – zapewnia opiekun zespołu z Kraśnika.
Problem w tym, że niebiesko-żółci kompletu punktów nie wywalczyli już od 12 kolejek. A w czwartek zagrają z Podlasiem, które nie tylko będzie miało atut własnego boiska. Dodatkowo podopieczni Rafała Borysiuka na pewno będą uskrzydleni arcyważną wygraną w Wiązownicy. W sobotę biało-zieloni pokonali beniaminka na jego terenie 2:0. A ta wygrana w końcówce sezonu stawia ich w bardzo korzystnej sytuacji.
Białczanie mają cztery punkty przewagi nad Orlętami Spomlek, ale i jeden mecz rozegrany mniej. A kolejne ekipy spod kreski, czyli: Stal i Wiązownicę wyprzedzają już o dziewięć „oczek”. W czwartek Maciej Wojczuk i spółka będą mogli praktycznie przypieczętować utrzymanie i pogrążyć rywali z Kraśnika. Oczywiście, muszą wygrać. Niestety, trener Wróbel nie będzie mógł skorzystać z najlepszego strzelca drużyny. Adam Zawierucha akurat będzie pauzował za ósmą żółtą kartkę.
RADZYŃ TEŻ WALCZY
Pod kreską cały czas znajdują się Orlęta Spomlek. Piłkarze Mikołaja Raczyńskiego rozpoczną środową, 39. kolejkę już o godz. 13, kiedy zmierzą się z rezerwami Cracovii. Kolejna strata punktów może się okazać bardzo kosztowna, bo biało-zielonym do rozegrania pozostaną już tylko dwa spotkania. Zresztą z nie byle kim: Stalą Stalowa Wola i Avią Świdnik.