Chyba po tym meczu nawet wśród kibiców rywali znaleźliby się tacy, którzy przyznają, że trzy punkty powinny pojechać w niedzielę do Radzynia Podlaskiego. A tymczasem Orlęta Spomlek mimo naprawdę dobrego meczu rzutem na taśmę uratowały w starciu z Wisłoką Dębica remis 3:3.
Od dawna wiadomo, że piłkarze Mikołaja Raczyńskiego potrafią dłużej utrzymać się przy piłce, zagrać fajne, kombinacyjne akcje i dominować nad rywalem. Brakuje im jednak skuteczności, a do tego przytrafiają się proste wpadki w defensywie. W niedzielę, na stadionie w Dębicy kilka kontrowersyjnych decyzji podjął też arbiter spotkania.
Wszystko zaczęło się po myśli gości, którzy mieli olbrzymią przewagę w posiadani piłki i wreszcie w 36 minucie udokumentowali ją golem. Michał Kobiałka dopadł do centry Pavla Chaliadki i z woleja huknął do siatki. Niestety, jeszcze przed przerwą gospodarze wyrównali. To była właśnie pierwsza z kontrowersyjnych decyzji sędziego, który dopatrzył się zagrania ręką Przemysława Koszela i wskazał na „wapno”. A doskonałej okazji nie zmarnował Mateusz Jędryas.
Druga połowa? Niewiele do szczęścia zabrakło Szymonowi Kamińskiemu, który przymierzył w poprzeczkę. Później wydawało się, że to gracz miejscowych zagrał ręką w swojej szesnastce. Tym razem karnego jednak nie było. A na kwadrans przed końcowym gwizdkiem na 2:1 strzelił Jędryas. Wcześniej wydawało się jednak, że Orlęta dostaną rzut wolny, ale sędzia nakazał grać dalej. 180 sekund później przyjezdni zagapili się przy wyrzucie z autu i Sebastian Fedan podwyższył na 3:1.
Wydawało się, że w tym momencie nic już z tego nie będzie. Drużyna trenera Raczyńskiego walczyła jednak do końca. Sebastian Kaczyński zaliczył kontaktowe trafienie, a w 90 minucie na 3:3 w zamieszaniu pod bramką rywali trafił Piotr Kuźma. Goście wychodzili jeszcze z kolejną groźną akcją, ale ich atak przerwał arbiter, który dopatrzył się pozycji spalonej.
– Słabo nam się gra z drużynami, które stoją tylko w polu karnym i posyłają długą piłę do przodu. Mieliśmy chyba 70 procent posiadania piłki w pierwszej połowie, a pierwsza akcja rywali od razu przyniosła im rzut karny. Musze przyznać, że zupełnie nie widziałem tam zagrania ręką, ale muszę to jeszcze obejrzeć na wideo. Tak samo, jak kilka innych sytuacji, bo przed drugim golem nasz kapitan był faulowany i nawet Wisłoka się zatrzymała. Sędzia puścił jednak grę i z tego zrobiło się 2:1. Potem gapiostwo i wydawało się, że jest po meczu. Pokazaliśmy jednak charakter, a chłopaki zostawili na boisku serducho i duże brawa dla nich. Z drugiej strony szkoda, bo musi być niedosyt po takim występie – ocenia trener Raczyński.
Wisłoka Dębica – Orlęta Spomlek Radzyń Podlaski 3:3 (1:1)
Bramki: Jędryas (42-z karnego, 74), Fedan (77) – Kobiałka (36), Kaczyński (86), Kuźma (90).
Wisłoka: Daniel – Król, Staszczak, Surma, Kardyś, Fedan, Siedlecki (60 Sysło), Maik (30 Łanucha), Rębisz (71 Siedlik), Smoleń (60 Maślany), Jędryas.
Orlęta: Bubentsov – Chaliadka, Kamiński, Duchnowski, Szymala, Korolczuk (63 Kuźma), Kobiałka, Koszel (46 Skrzyński), Ozimek (83 Zając), Rycaj (63 Kaczyński), Maj (83 Sowisz).
Żółte kartki: Surma, Siedlik, Siedlecki – Szymala, Maj, Skrzyński.
Sędziował: Michał Bobrek (Kraków).