Lewart znalazł sposób na najlepszy zespół grupy pierwszej i pokonał u siebie Świdniczankę 2:0. Dzięki temu drużyna z Lubartowa znowu wskoczyła do czołowej piątki tabeli.
W pierwszej połowie goście byli częściej przy piłce, ale niewiele z tego wynikało. Zdecydowanie bardziej konkretna była drużyna Grzegorza Białka. Już w 26 minucie gospodarze objęli prowadzenie. W środku pola przechwyt zaliczył Kamil Zieliński i rozegrał piłkę z Łukaszem Najdą. Ten drugi minął trzech rywali i idealnie zagrał do Bartłomieja Konecznego, który wyprzedził Dominika Ptaszyńskiego i z pięciu metrów wpakował piłkę do siatki.
Jeszcze przed przerwą na 2:0 mógł podwyższyć Zieliński. Tym razem akcję przeprowadził autor pierwszego trafienia i to on wycofał piłkę do kolegi. Zieliński uderzył z kilkunastu metrów, a piłka minęła już Pawła Sochę jednak sprzed linii wybił ją Przemysław Kanarek.
Łukasz Gieresz w przerwie dokonał dwóch zmian, ale niewiele to pomogło, bo Świdniczanka dalej miała problem z wypracowaniem sobie dogodnej okazji pod bramką przeciwnika. Były dwa zagrania wzdłuż bramki od Michała Zubera i Klaudiusza Sypenia, ale żaden z ich kolegów nie dopadł do piłki. Na kwadrans przed końcowym gwizdkiem Lewart poprawił wynik. Tym razem Aleks Aftyka zagrywał w pole karne do Łukasza Najdy, a ten zrobił swoje i ustalił rezultat na 2:0.
W końcówce Mateusz Pielach przymierzył w słupek, a później centymetrów zabrakło, żeby „Beny” zamknął akcję i ponownie znalazł się w dogodnej sytuacji. W efekcie, piłkarze ze Świdnika musieli się pogodzić z pierwszą porażką w sezonie.
– Trzeba powiedzieć, że to był nasz najsłabszy mecz w tej rundzie. Nie będę zaklinał rzeczywistości, po prosty wygrała drużyna lepiej dysponowana. W drugiej połowie może byliśmy bardziej aktywni, a w kilku sytuacjach zabrakło troszeczkę szczęścia i dokładności. Kilka razy w końcówce, kiedy nie mieliśmy już nic do stracenia „kotłowało” się pod bramką gospodarzy, ale nie udało się zmienić wyniku. Porażka kiedyś musiała przyjść, a trzeba też oddać, że Lewart zagrał bardzo ambitnie i że zostawili mnóstwo zdrowia na boisku. To nie był nasz dzień, ale trzeba to zaakceptować i pracować dalej – ocenia Łukasz Gieresz.
Zadowolony z postawy swojej drużyny mógł być Grzegorz Bialek. Zwłaszcza w defensywie, bo w końcu udało się zatrzymać: Michała Zubera, czy Jakuba Prylińskiego. – To był bardzo dobry mecz w naszym wykonaniu, nie można powiedzieć, że wygraliśmy przypadkowo, albo że coś nam się udało. Po prostu byliśmy lepsi – przekonuje szkoleniowiec ekipy z Lubartowa. – Zneutralizowaliśmy wszystkie atuty rywala. Przede wszystkim Michała Zubera, Jakuba Prylińskiego, ale i Dawida Skoczylasa. Wyłączyliśmy ich z grania. Obawiałem się trochę stałych fragmentów gry, bo Świdniczanka ma wysoki zespół, ale wszystko było dobrze rozpisane i wielkiego zagrożenia z tej strony nie było. A drużyna walczyła naprawdę z wielkim zaangażowaniem i determinacją – dodaje trener Białek.
Dzięki wygranej i porażce Powiślaka z Motorem II Lewart znowu wskoczył na piąte miejsce w tabeli. Zapowiada się jednak bardzo ciekawa rywalizacja o grupę mistrzowską.
Lewart Lubartów – Świdniczanka Świdnik 2:0 (1:0)
Bramki: Koneczny (26), Najda (74).
Lewart: Podleśny – Michałów, Niewęgłowski, Majewski, Urban (56 Pęksa), Koneczny (60 Iskierka), Ciechański (80 Sulowski), K. Zieliński, Najda (85 Duda), Aftyka (86 Giletycz), Żelisko (90 Bednarczyk).
Świdniczanka: Socha – Ptaszyński, Kanarek, Pielach, Skoczylas (71 Strug), Sypeń, Szymala (46 Sobstyl, 85 Łopuszyński), Nawrocki, Kutyła (46 Sikora), Zuber, Pryliński.