Niespodzianka w finale wojewódzkiego Pucharu Polski. Start Krasnystaw wykorzystał atut własnego boiska i chociaż do przerwy przegrywał ze Świdniczanką 0:1, to w drugiej połowie odwrócił losy meczu i pokonał rywali 2:1.
Podopieczni Marka Kwietnia w tym sezonie potrafili już napsuć ekipie ze Świdnika sporo krwi. W starciu na boisku przy ul. Turystycznej Start długo prowadził, ale ostatecznie zremisował na wyjeździe 1:1.
Kilkanaście dni temu obie drużyny zagrały ligowy rewanż. I tym razem górą byli Michał Zuber i spółka, którzy wygrali 2:1. A to plus świetna forma w ostatnich tygodniach stawiało gości w roli faworyta. Start nie zamierzał jednak ułatwiać rywalom zadania i po 16 latach przerwy liczył, że znowu zagra w centralnej edycji Pucharu Polski.
– Finał, to będzie zupełnie inne spotkanie, myślę, że bardziej zbliżone do tego pierwszego, które rozgrywaliśmy w Świdniku, a nie drugiego u nas. To pierwsze było bardzo zacięte i wyrównane i takiego spotkania się spodziewamy – zapowiadał przed pierwszym gwizdkiem opiekun zespołu z Krasnegostawu.
Mecz nie obfitował w sytuacje podbramkowe. Jedną z nielicznych już w 14 minucie wykorzystał Kamil Sikora, który strzelił po długim rogu, między nogami obrońców i rykoszecie. Dzięki temu „Świdnia” szybko ustawiła sobie spotkanie. Kolejne fragmenty? Okazji było, jak na lekarstwo.
W drugiej odsłonie gospodarze nie mieli już nic do stracenia, ale ciągle brakowało konkretów pod obiema bramkami. Spotkanie nabrało rumieńców po godzinie gry. Najpierw Krzysztof Janiak poradził sobie z próbą Zubera, a po chwili, po drugiej stronie boiska musiał się wykazać także Paweł Socha. W 70 minucie miejscowi dopięli swego. Po błędzie jednego z obrońców Świdniczanki w odpowiednim miejscu znalazł się Radosław Lenard i lewą nogą strzelił na 1:1.
W końcówce to podopieczni trenera Kwietnia przechylili szalę na swoją stronę. W 84 minucie z rzutu rożnego w pole karne dośrodkował Jakub Czarniecki, a głową na 2:1 trafił Oliwier Konojacki. I w zaledwie kwadrans gospodarze odwrócili losy spotkania. Było jednak jeszcze trochę czasu, żeby powalczyć o wyrównanie i przedłużyć mecz. W czwartej minucie doliczonego czasu gry przed szansą stanął Michał Paluch. Z bliska przeniósł jednak piłkę nad poprzeczką i to Start mógł świętować zdobycie pucharu, a dodatkowo szykować się na wyżej notowanego rywala w centralnej edycji rozgrywek.
ZDANIEM TRENERÓW
Łukasz Gieresz (Świdniczanka)
– Szkoda, bo w pierwszej połowie mieliśmy wszystko pod kontrolą, a do tego objęliśmy prowadzenie. Spotkanie było bardzo zamknięte, jeżeli chodzi o sytuacje, ale po przerwie popełniliśmy dwa błędy, które wcześniej nam się nie zdarzały. A to spowodowało, że Start był skuteczniejszy o tego jednego gola. Pozostaje nam pogratulować przeciwnikowi zwycięstwa.
Marek Kwiecień (Start Krasnystaw)
– Nie da się słowami opisać naszej radości. Naprawdę bardzo się cieszymy z tego zwycięstwa. Tym bardziej, że do przerwy przegrywaliśmy. Druga połowa zdecydowanie należała już do nas. Strzeliliśmy dwie bramki, a później broniliśmy wyniku i udało się dowieźć go do końca.
Start Krasnystaw – Świdniczanka Świdnik 2:1 (0:1)
Bramki: Lenard (70), Konojacki (84) – Sikora (14).
Start: Janiak – Kożuchowski, Saj, Czarniecki, Chariasz, Florek (85 Pachuta), Konojacki, D. Sołdecki, Ciechan, Lando, Skiba (90 J. Sołdecki).
Świdniczanka: Socha – Szymala (80 Kanarek), Pielach, Koźlik, Bednarczyk (88 Ptaszyński), Nawrocki, Sikora (74 Strug), Skoczylas, Zuber, Kotowicz, Paluch.