Piłkarze Łukasza Gieresza tym razem nie rozegrali wielkich zawodów, ale i tak zgarnęli trzy punkty. W sobotę pokonali na swoim boisku Huczwę Tyszowce 2:0. Goście stworzyli sobie kilka dogodnych sytuacji, dlatego po końcowym gwizdku mieli spory niedosyt.
Ekipa z Bychawy po 36 minutach miała już w zapasie dwa gole. Najpierw po przechwycie w środku pola Łukasz Strug dostał dobre, prostopadłe podanie w pole karne i w sytuacji sam na sam uderzył do siatki.
Kwadrans później Mateusz Misztal w sytuacji jeden na jeden z obrońcą rywali był faulowany. A że przewinienie miało miejsce w szesnastce Huczwy, to sędzia podyktował rzut karny. Z „wapna” nie pomylił się Bartłomiej Radziewicz i gospodarze znaleźli się w komfortowej sytuacji.
Trzeba jednak przyznać, że to nie było jednostronne spotkanie, wręcz przeciwnie. Przyjezdni w końcówce pierwszej połowy powinni zaliczyć kontaktowe trafienie. Anton Lytvyn zepsuł jednak świetną okazję. Ukrainiec w pierwszej części przegrał też pojedynek z Rafałem Toruniem. Tuż po zmianie stron Adam Niderla również powinien wpakować piłkę do siatki, ale do szczęścia zabrakło centymetrów, bo przymierzył w słupek. Później ten sam gracz, kiedy stanął oko w oko z Toruniem, to… w ostatniej chwili dał sobie odebrać piłkę.
Szanse na definitywne zamknięcie meczu miał też Granit. Piotr Waśkiewicz dobrze odbił jednak nogą uderzenie Cezarego Pęcaka. Po stałych fragmentach gry pudłowali z kolei: Jakub Szymala i Radziewicz. Ostatecznie trzy punkty zostały jednak w Bychawie, a to oznacza, że zespół trenera Gieresza po trzech kolejkach ma na koncie siedem „oczek”.
– To na pewno nie był nasz najlepszy mecz. Nie zagraliśmy na takiej intensywności, jak zwykle. Trudno się jednak dziwić, skoro to był trzeci występ w tydzień. Nie zdążyliśmy się zregenerować i było to widać. Tym razem byliśmy w słabszej dyspozycji, dlatego cieszy, że udało się wywalczyć trzy punkty. Trzeba też dodać, że przeciwnik miał swoje szanse, zwłaszcza na koniec pierwszej połowy i na początek drugiej. My staraliśmy się kontrolować wynik po przerwie i udało się dowieźć wygraną – wyjaśnia Łukasz Gieresz.
Goście liczyli na więcej, ale przez brak skuteczności wracali do domu z pustymi rękami. – Mamy ogromny niedosyt – przyznaje Krzysztof Rysak. – Daliśmy się dwa razy zaskoczyć, ale już na początku drugiej połowy powinno być 2:2. Marnowaliśmy nie „setki”, ale „dwusetki”. Mecz był jednak otwarty i obie drużyny miały swoje sytuacje. Nam na pewno zabrakło zimnej głowy pod bramką przeciwnika. Trzeba też przyznać, że Granit był konsekwentny w swoich działaniach. Szkoda też czerwonej kartki w końcówce dla Damiana Ścibiora, bo podniósł wysoko nogę i trafił rywala w głowę, ale chciał przejąć piłkę – wyjaśnia opiekun zespołu z Tyszowiec.
Granit Bychawa – Huczwa Tyszowce 2:0 (2:0)
Bramki: Strug (19), Radziewicz (36-z karnego).
Granit: Toruń – Piwnicki, Radziewicz, Brzozowski, Struk (88 Cyrankiewicz), Misztal (69 Janik), Juchna (59 Rzeźnik), Bogusz, Szymala, Pęcak (87 Sikora), Struk (89 Wolski).
Huczwa: Waśkiewicz – Skowronek, Ścibior, Duduś (46 Persona), Dworak, Materna (46 Niderla), Shmat, Cielebąk, Lytvyn (64 Lis), Turczyn, Gęborys (75 Gałan).
Żółte kartki: Piwnicki, Struk, Misztal, Radziewicz – Waśkiewicz.
Czerwona kartka: Ścibior (Huczwa, 88 min, za faul).
Sędziował: Szymon Niemczuk (Chełm).