Dzisiaj w Tyszowcach zostanie rozegrany ostatni finał okręgowego Pucharu Polski. Huczwa zmierzy się z innym czwartoligowcem – Gryfem Gmina Zamość (godz. 17). Dla obu drużyn to będzie przerywnik od walki o utrzymanie.
W lidze zdecydowanie lepiej spisuje się drużyna Sebastiana Luterka, która nadal prowadzi w tabeli grupy spadkowej z dorobkiem 42 punktów. Przewaga nad grupą pościgową ostatnio trochę jednak stopniała, bo Gryf przegrał swoje dwa poprzednie mecze. Dlatego nad piątą… Huczwą ma już „tylko” siedem „oczek” zapasu.
– Może rzeczywiście jesteśmy w lepszej sytuacji od rywali, ale nie można powiedzieć, że jesteśmy już na pewno bezpieczni. Ciągle trzeba walczyć i zdobyć jeszcze kilka punktów, żeby zapewnić sobie utrzymanie. Mimo wszystko i tak nie ma mowy o żadnym kalkulowaniu, zawsze gramy o zwycięstwo – zapewnia trener Luterek.
I przyznaje, że jeszcze musi pomyśleć nad składem na finałowe spotkanie. – Mamy szeroką kadrę, a jedenastka zazwyczaj z meczu na mecz się zmienia. Rzadko gramy tym samym składem i ustawieniem. W środę wieczorem zagramy jednak tym, co będziemy mieli tego dnia najlepsze. Było ostatnio trochę kontuzji i problemów z kartkami, dlatego jeszcze zobaczymy, kto będzie w stanie pojawić się na boisku. Dla nas to jest jednak pierwszy, historyczny finał. Takie mecze gra się po to, żeby wygrać. Mamy przykład Unii Hrubieszów, która niedawno miała przecież okazję zagrać z Górnikiem Zabrze. To tego droga daleka, ale pierwszy krok, to zwycięstwo w okręgowym pucharze – dodaje szkoleniowiec.
Gdyby dzisiaj zakończył się sezon w Hummel IV lidze, to ze spadkiem musiałaby się pogodzić Huczwa. A w niedzielę drużynę Krzysztofa Rysaka czeka też arcyważne spotkanie ze Spartą Rejowiec Fabryczny, która depcze jego zespołowi po piętach. Jak w takim razie gospodarze podejdą do finału?
– Chyba nikt nie sądził, że na finiszu sezonu nadal będziemy mieli przed sobą tak ważne spotkania. Tym bardziej, że teraz gramy systemem środa-sobota i naprawdę chłopcy są już zmęczeni. Mimo wszystko nie ma takiego słowa, jak odpuszczanie. Chcemy wygrać z Gryfem. Pytanie tylko, jakie będą konsekwencje? Nie wykluczam, że w przypadku zdobycia pucharu będzie dobrze, bo zwycięstwa niosą. Możemy to jednak na finiszu sezonu przypłacić także zdrowiem. Trudno powiedzieć, w którą stronę pójdziemy. Mamy jednak nadzieje, że w dobrą – wyjaśnia opiekun Huczwy.
Dodaje też, że jest trochę rozczarowany postawą innym drużyn z grupy drugiej. – My musimy w każdym meczu walczyć na całego, a nasi rywale, którzy byli w pierwszej grupie ciągle punktują. Nie ma pomocy od ekip, z którymi rywalizowaliśmy w rundzie zasadniczej. Brat wiadomo, że od dawna jest ostatni, słabiej spisuje się także Kłos, a Igros i Hetman też są na dole. Z grupy drugiej zostajemy tylko my i Gryf. Liczę jednak, że wszyscy podejdą do tej końcówki rozgrywek ambicjonalnie i jeszcze urwą rywalom jakieś punkty – mówi trener Rysak.