Osiem zwycięstw z rzędu i bilans bramkowy 23-3. W ostatnich tygodniach Świdniczanka wreszcie gra na miarę oczekiwań i może chyba żałować, że do walki o ligowe punkty wróci dopiero w marcu. Już w piątek Michał Zuber i spółka w swoim ostatnim meczu w 2021 roku pokonali na wyjeździe Huczwę Tyszowce 3:0.
Słówko trzeba od razu wspomnieć o defensywie świdniczan, która mimo meczów z czołówką, czyli: Stalą Kraśnik, Kryształem Werbkowice, czy Granitem Bychawa od sześciu kolejek zachowuje czyste konto.
Ostatni raz przeciwnikowi udało się pokonać bramkarza „Świdni” ponad miesiąc temu. Na listę strzelców 17 października wpisał się Carlos Moreno Ibarguen z Kłosa Gmina Chełm. Przez jakieś 550 kolejnych minut gry nikomu ta sztuka się już nie udała.
Pierwsza bramka na boisku w Tyszowcach padła w 27 minucie. Akcję skrzydłem wyprowadził Karol Kowalski, a szybko piłkę dostał Michał Zuber, który wyłożył ją do Jarosława Milcza. Napastnikowi przyjezdnych nie pozostawało nic innego, jak dopełnić z bliska formalności. Niedługo później goście mogli podwoić swój dorobek. Karnego wywalczył Kacper Kopyciński, a piłkę na „wapnie” ustawił Zuber. Tym razem huknął jednak wysoko nad poprzeczką i do przerwy faworyt prowadził tylko 1:0. Jeszcze przy stanie 0:0 Bartłomiej Mazurek był bliski bramki, ale przymierzył z głowy w słupek.
W drugiej połowie wynik długo nie ulegał zmianie, ale w końcówce przyjezdni uniknęli nerwowej końcówki. Najpierw w 76 minucie Milcz zamienił dośrodkowanie z rzutu rożnego Zubera na drugiego gola po strzale głową. A niedługo później prawdziwe wejście smoka zaliczył Piotr Pacek, który pojawił się na boisku w 82 minucie. Najpierw w dogodnej sytuacji mógł strzelać, ale wybrał podanie do kolegi i nic z tego nie wyszło. W 86 minucie sam kończył już akcję i tym razem zdobył gola na 0:3.
– Cieszymy się, bo można powiedzieć, że mieliśmy wszystko pod kontrolą od pierwszej do ostatniej minuty. Zagraliśmy bardzo dobry mecz, a w szatni stwierdziliśmy później, że szkoda, że to już koniec, bo naprawdę w tym momencie chyba nie ma na nas mocnych. Już w pierwszej połowie mogliśmy zdobyć więcej goli, ale po przerwie zrobiliśmy swoje. Plan wykonaliśmy w stu procentach – ocenia Bartłomiej Mazurek, grający trener Świdniczanki.
W gorszych humorach byli gospodarze, którzy nie mieli w tym pojedynku za wiele do powiedzenia. – Rywal naprawdę jest bardzo solidny i poukładany. Widać, że zależy im na zdobywaniu punktów. Chcą się liczyć w walce o awans. W pierwszej połowie przeciwnik miał przewagę, ale radziliśmy sobie przyzwoicie w obronie. Zabrakło nam armat, w ofensywie graliśmy słabo i nie stwarzaliśmy sytuacji. Przez 90 minut nie było tak naprawdę żadnej dogodnej okazji, a przeciwnik był po prostu bardziej konkretny – wyjaśnia Krzysztof Rysak, opiekun Huczwy.
Huczwa Tyszowce – Świdniczanka Świdnik 0:3 (0:1)
Bramki: Milcz (27, 76), Pacek (88).
Huczwa: Waśkiewicz – Cielebąk, Okalski, Ścibior, Duduś, Dworak (75 Niderla), Szatała, Krosman, Shmat, Ziółkowski, Lis (60 Perdun, 80 Gałan).
Świdniczanka: Kowalczyk – Kowalski, Żmuda, Kursa, Kopyciński, Stępień (70 Szczerba), Śliwa, Kucybała, Zuber (84 Pędlowski), Mazurek (72 Orzędowski), Milcz (82 Pacek).
Żółta kartka: Okalski (Huczwa).
Sędziował: Paweł Tucki (Zamość).