Dwa gole, 12 żółtych kartek i pięć czerwonych dla piłkarzy. Tak wyglądał mecz lidera grupy pierwszej, czyli Startu Krasnystaw z drugą Tomasovią. Gospodarze wygrali 2:0 mimo że kończyli zawody w… ośmiu i bez trenera, bo Marek Kwiecień też obejrzał „czerwień”.
W pierwszej połowie gospodarze szybko otworzyli wynik. Po rzucie rożnym w odpowiednim miejscu, o odpowiednim czasie znalazł się Dominik Skiba i z bliska wpakował piłkę do siatki. Do przerwy nic się już nie zmieniło. W drugiej połowie wicelider tabeli na pewno chciał powalczyć o korzystny wynik, ale plan trenera Bohdana Bławackiego niemal natychmiast wziął w łeb.
Wystarczyło kilkadziesiąt sekund drugiej połowy, a już Skiba wyłożył piłkę, jak na tacy do Miłosza Ciechana, który podwyższył na 2:0. I wydawało się, że wielkich emocji w Krasnymstawie już nie będzie. Tymczasem w 66 minucie Aliba Lando obejrzał drugie „żółtko” i jako pierwszy musiał przedwcześnie opuścić boisko. Kwadrans później Piotr Kożuchowski sprokurował karnego i też wyleciał z boiska. Efekt? Start grał w dziewiątkę, a rywale mieli jedenastkę. Goście mogli wrócić do gry jednak Patryk Słotwiński nie potrafił zamienić doskonałej okazji na gola.
Kolejne fragmenty? Następne czerwone kartki dla: Jakuba Czarnieckiego i Przemysława Orzechowskiego (85 minuta), a później także dla Słotwińskiego. W międzyczasie trener Kwiecień też musiał opuścić ławkę po dwóch upomnieniach od arbitra. Mimo licznych osłabień gospodarze dowieźli korzystny wynik do końca.
– Sędzia naprawdę podejmował bardzo dobre decyzje na boisku. Problem w tym, że za nisko zawiesił sobie poprzeczkę, jeżeli chodzi o żółte kartki. Nie było żadnego brutalnego faulu, a my kończymy mecz w ósemkę przy dziewiątce rywali. Ja dostałem drugą żółtą za to, że po karnym powiedziałem oliwa na wierzch wypływa. Co do samego spotkania, to Tomasovia zupełnie nie miała pomysłu, jak nas ugryźć, nawet kiedy grała w przewadze dwóch zawodników. To było zasłużone zwycięstwo, szkoda tylko, że okupione takimi osłabieniami przed kolejnym meczem – mówi Marek Kwiecień.
Start Krasnystaw – Tomasovia Tomaszów Lubelski 2:0 (1:0)
Bramki: Skiba (11), Ciechan (46).
Start: Janiak – Florek, Kożuchowski, Saj, Czarniecki, D. Sołdecki, Denkiewicz, Lando, Welman (70 Lenard), Ciechan (80 Ciechan), Skiba (55 Kraiko).
Tomasovia: Krawczyk – Popko (50 Piatnoczka), Błajda, Smoła, Avdieiev, Wojtowicz, Ostrowski (68 Żerucha), Krosman (25 Drapsa), Słotwiński, Orzechowski, Szuta.
Żółte kartki: Saj, Ciechan, Kożuchowski, Lando – Krosman, Orzechowski, Słotwiński, Błajda.
Czerwone kartki: Lando (Start, 66 min, za drugą żółtą), Kożuchowski (Start, 80 min, za drugą żółtą), Czarniecki (Start, 85 min, za faul) – Orzechowski (Tomasovia, 85 min, za drugą żółtą), Słotwiński (Tomasovia, 90 min, za drugą żółtą).
Sędziował: Sylwester Wuczko (Lublin).