Po 20 minutach w Łukowie zanosiło się na niespodziankę. Tamtejsze Orlęta prowadziły z Lublinianką 2:0. Goście pokazali jednak charakter i ostatecznie zabrali do domu wszystkie, trzy punkty po wygranej 3:2
W 16 minucie po rzucie rożnym wynik otworzył... Michał Maliszewski, który pechowo wpakował piłkę do swojej bramki. Minęło kilkadziesiąt sekund, a sytuacja klubu z Wieniawy zrobiła się jeszcze gorsza. W sytuacji sam na sam z Maksymilianem Żuberem piłkę do siatki wpakował Mateusz Ebert.
Goście wcale nie załamali się takim obrotem sprawy. Zdecydowanie zdominowali przeciwnika i non stop zagrażali bramce ekipy z Łukowa. W 29 minucie kontaktowe trafienie zaliczył Krzysztof Rybak, który idealnie przymierzył do siatki tuż przy słupku. Przed przerwą Lublinianka nie doprowadziła do wyrównania, chociaż okazji nie brakowało. Nieznacznie pomylił się zwłaszcza Jarosław Milcz.
Szybko po zmianie stron przyjezdni dopięli swego. Znowu za sprawą Rybaka, który „zabawił” się z obroną Orląt i świetnie huknął pod poprzeczkę. Później szalę na stronę zespołu Dariusza Bodaka mogli przechylić: Sebastian Wrzesiński, czy ponownie Rybak, ale jednak obaj spudłowali.
W 73 minucie nie pomylił się za to Milcz. Rafał Stępień wyłożył piłkę na piąty metr, a kapitan Lublinianki bez problemów wpakował ją do siatki zapewniając Lubliniance trzy punkty. To było dla nich trzecie, ligowe zwycięstwo z rzędu.
ZDANIEM TRENERÓW
Dariusz Bodak (Lublinianka)
– Pomimo dwóch szybko straconych goli ten mecz musimy zaliczyć na plus. Trzeba zaznaczyć, że dobrze chłopakom podpowiadali: trener Łukasz Harbuz i kierownik Waldemar Wójcik. Przytrafiła nam się chwila nieuwagi i przegrywaliśmy 0:1. Nie zdążyliśmy się pozbierać, a już gospodarze mieli dwa gole przewagi. Potrafiliśmy jednak odwrócić losy spotkania. Za to chłopakom należą się słowa uznania. Powinniśmy jako pierwsi napocząć przeciwnika, ale fajnie, że daliśmy radę się podnieść, a przy okazji graliśmy dobrze w piłkę. Na pewno takie zwycięstwo cieszy bardziej niż mecz, który psim swędem wygrywa się 1:0. Muszę jeszcze dodać, że Orlęta naprawdę potrafią grać w piłkę.
Robert Różański (Orlęta)
– Prowadziliśmy 2:0, ale wynik w tym momencie był dużo lepszy niż nasza gra. Może w pierwszym kwadransie nie było jeszcze tego widać tak wyraźnie, ale później Lublinianka nas całkowicie zdominowała. Rywale w ostatecznym rozrachunku zasłużenie wywalczyli trzy punkty. Nawet, kiedy prowadziliśmy, to bramki dla gości wisiały w powietrzu. Nie potrafiliśmy dłużej utrzymać się przy piłce i powstrzymać drużyny z Lublina. Mamy też w zespole mały szpital, a na dodatek jeszcze na rozgrzewce okazało się, że nie będzie mógł zagrać Damian Goławski. Wygląda na to, że w najbliższym czasie sytuacja kadrowa znacząco się nie poprawi.
Orlęta Łuków – Lublinianka Lublin 2:3 (2:1)
Bramki: Maliszewski (16-samobójcza), Ebert (18) – Rybak (29, 53), Milcz (73).
Orlęta: Kuźma – Sadowski, Jemioł, Miszta, Jaworski (73 Machniak), Cąkała (77 Kurowski), Kierych (57 Charmuszka), Ebert, Sowisz, Łukasiewicz, Szustek.
Lublinianka: Żuber – Futrzyński, Kowalczyk, Maliszewski, Stępień (90 Mulawa), Dzyr, Kuzioła (74 Iwańczuk), D. Pikul (86 Rejmak), Wrzesiński, Rybak (74 Rapa), Milcz (90 Kośka).
Żółte kartki: Jemioł, Łukasiewicz – Rejmak.
Sędziował: Konrad Łukiewicz (Zamość).