Piłkarze Tomasovii prowadzili z Lewartem 1:0, przegrywali 1:2, ale w końcówce uratowali jeden punkt. Ostatecznie spotkanie zakończyło się remisem dzięki świetnej akcji Ireneusza Barana.
Wynik w 12 minucie otworzył Krzysztof Zawiślak, który wykorzystał nieporozumienie obrońców rywali z bramkarzem i nie miał problemów, żeby umieścić piłkę w siatce. Do przerwy wynik nie uległ już zmianie, ale tuż po zmianie stron dał o siebie znać Michał Zuber. Były zawodnik Górnika Łęczna dostał prostopadłe podanie, wyszedł sam na sam z Patrykiem Rojkiem i uderzył obok bezradnego bramkarza gospodarzy.
Później obie drużyny mogły przechylić szalę na swoją korzyść. Karol Karólak kapitalnie huknął z około 30 metrów, ale tylko w poprzeczkę. Zawiślak skopiował wyczyn kolegi. Swoje szanse zmarnowali też gracze Roberta Makarewicza. Przede wszystkim Zuber, który uderzał po krótkim słupku, ale bez powodzenia. Najlepszy snajper ekipy z Lubartowa poprawił się w 81 minucie. Wykorzystał wówczas centrę Wojciecha Majewskiego i wydawało się, że to goście zgarną całą pulę.
Tomasovia jednak nie rezygnowała. W samej końcówce niebiesko-białym udało się uratować jeden punkt dzięki świetnej akcji Ireneusza Barana. Doświadczony gracz pod bramką przyjezdnych był sam na dwóch rywali. Mimo to zdołał ich przechytrzyć i posłał idealną piłkę wzdłuż pola karnego. A tam Paweł Piątkowski bez problemów dopełnił tylko formalności i strzelił do „pustaka”.
– Byliśmy bliżej wygranej. W końcówce daliśmy sobie wydrzeć zwycięstwo. Szkoda, bo z przekroju całego spotkania uważam, że zasłużyliśmy na trzy punkty. Mimo podziału punktów jestem zadowolony z postawy zespołu, bo potrafiliśmy się długo utrzymywać przy piłce. Graliśmy jednak bez pięciu ważnych piłkarzy, a mimo to udowodniliśmy, że należymy do ligowej czołówki – ocenia Robert Makarewicz, trener Lewartu.
– Przy stanie 1:1 zaczęliśmy znowu grać. Mogliśmy zdobyć gola, ale dwa razy trafialiśmy w poprzeczkę. Lewart miał kontrę i strzelił drugą bramkę. Patrząc na to, że prowadziliśmy można czuć niedosyt, ale z drugiej strony udało się wywalczyć jeden punkt, chociaż w końcówce przegrywaliśmy. Mecz był jednak ciekawy dla kibiców i na pewno nikt nie żałował, że pojawił się na stadionie – mówi Marek Sadowski, opiekun Tomasovii.
Tomasovia Tomaszów Lubelski – Lewart Lubartów 2:2 (1:0)
Bramki: Zawiślak (12), Piątkowski (87) – Zuber (48, 81).
Tomasovia: Rojek – Piątkowski, Smoła, Skiba, Karwan, Szuta (52 Śrótwa), Staszczak, Karólak, Baran, Mruk (65 Iwanicki), Zawiślak (78 Orzechowski).
Lewart: Parzyszek – Piasek, Stopa, Niewęgłowski, Terlecki, Bujak, Pęksa, Wiącek (72 Kuzioła), D. Pikul, Michna (60 Sowa, 78 Majewski), Zuber.
Żółte kartki: Szuta – Kuzioła, Wiącek, Stopa.
Sędziował: Piotr Kozłowski (Lublin). Widzów: 300.