Anglicy, Francuzi i Grecy to jedyne federacje, jakie dotychczas oglądały wspólną propozycję Puław, Nałęczowa i Kazimierza Dolnego. Za kilka miesięcy okaże się, kto zdecyduje się zamieszkać na terenie naszego województwa podczas mistrzostw Europy, które w 2012 roku odbędą się w Polsce i na Ukrainie.
– Wiele osób stawiało nas na straconej pozycji, lecz wykonaliśmy kawał dobrej roboty i okazaliśmy się lepsi od kilkudziesięciu innych miast. Co prawda, teraz już coraz mniej zależy od nas, ale staramy się jak najlepiej wypromować naszą ofertę.
Co konkretnie robimy? Rozmawiamy na przykład z zaprzyjaźnionymi miastami z Niemiec, Francji czy Białorusi. Szczególnie Niemcy mają podobno spore wpływy w swojej federacji piłkarskiej, więc mogą pomóc w nakłonieniu odpowiednich osób do wizyty w naszym ośrodku – dodaje Wójcik.
Dotychczas na Lubelszczyznę zawitały jedynie delegacje z Anglii, Francji i Grecji. Co interesowało oficjeli? – Przede wszystkim odległość od lotniska. Atutem jest zgoda na wykorzystanie Dęblina. Poza tym nasi goście dużo jeździli.
Z Puław do Nałęczowa, a potem do Kazimierza Dolnego. Liczyli ile czasu będą potrzebować na transport. O wszystko bardzo szczegółowo wypytywała pewna elegancka Angielka. Interesowało ją choćby, ile mamy sal konferencyjnych i w jaki sposób możemy przystosować je do potrzeb ich reprezentacji – opowiada prezydent Puław.
Na razie żadna z federacji nie zarezerwowała – nawet wstępnie – podlubelskiego ośrodka jako swojego centrum pobytowego na czas Euro. Nie ma jednak sensu się przejmować.
Wyścig rozpocznie się, kiedy będzie wiadomo, jakie drużyny zakwalifikują się do turnieju i gdzie zagrają. Na razie – poza gospodarzami – nikt nie może być pewien awansu, ale m.in.: Niemcy, Hiszpania, Holandia, Anglia czy Francja są od niego o krok.
Wiele federacji będzie oglądać ośrodki dopiero, gdy będą pewne gry w turnieju. Ostateczne decyzje odnośnie zakwaterowania zapadną dopiero po losowaniu grup turniejowych, zaplanowanym na grudzień.
A co, jeżeli żadna reprezentacja nie zdecyduje się zamieszkać na Lubelszczyźnie? – Absolutnie nic się nie stanie. Mistrzostwa Europy to tylko taki dodatek do lokalnej współpracy Puław, Nałęczowa i Kazimierza Dolnego.
Nie budowaliśmy nic specjalnie pod kątem turnieju, ale robiliśmy to z myślą o przyszłości, turystach i mieszkańcach naszych miast. Jestem jednak optymistką i wierzę, że ktoś wybierze naszą ofertę i województwo lubelskie nie przegra całkowicie Euro 2012 – kończy prezydent Wójcik.