Mazowsze Stężyca skończy rundę jesienną w czołówce tabeli. Podopieczni Marcina Gajdzińskiego mają szanse nawet na wskoczenie na podium
Poprzednia wizyta Mazowsza Stężyca w lubelskiej klasie okręgowej skończyła się kompletną klapą. Zawodnicy z miejscowości leżącej na granicach naszego województwa zgromadzili w sezonie 2010/2011 zaledwie 20 pkt, zajęli ostatnie miejsce w tabeli i z hukiem powrócili do A klasy. Teraz ich sytuacja wygląda zupełnie inaczej. Ekipa, której trenerem jest Marcin Gajdziński, po 14 kolejkach ma na swoim koncie już 24 pkt i znajduje się w czołówce ligi. Sytuacja jest na tyle dobra, że miejscowi działacze i władze powinni zacząć zastanawiać się, czy stać ich na czwartą ligę. – My nie sięgamy naszymi myślami tak daleko. Kilka rzeczy w klubie musiałoby się zmienić, bo inaczej to porwiemy się z motyką na słońce – twierdzi Marcin Gajdziński.
Jego podopieczni w sobotę pokazali, że pod względem sportowym są rzeczywiście w absolutnym topie rozgrywek. Piłkarze Mazowsza w konfrontacji z rezerwami Wisły zagrali z olbrzymim wyrachowaniem. To puławianie prowadzili grę i mieli większy procent posiadania piłki, ale w decydujących momentach to gospodarze zdobywali bramki. Zaczęło się w 13 min, kiedy nieszczęśliwie piłkę do własnej bramki skierował Łukasz Dębowski. Zagranie młodego defensora było jednak konsekwencją dobrze skonstruowanej akcji przez piłkarzy beniaminka. Na 2:0 podwyższył Marcin Utnicki, który znalazł się w sytuacji sam na sam z Piotrem Owczarzakiem i strzałem w krótki róg nie dał szans bramkarzowi rywali.
W drugiej połowie rezerwy Wisły dalej atakowały, ale były w stanie zdobyć tylko jednego gola. W 76 min Krystian Kusal dośrodkował w pole karne, gdzie świetnie odnalazł się Sebastian Wrzesiński i skierował piłkę do siatki. Na więcej jednak puławian tego dnia nie było stać. – Nie będę ukrywał, brakuje nam napastników. W mojej ekipie zabrakło determinacji. Młodzi chłopcy wyszli ze zbyt dużym szacunkiem do przeciwnika. Niepotrzebnie pojawił się w nich strach. Myślę, że z wiekiem zmieni się ich podejście do meczu i zobaczą, że nie wolno bać się rywala. Kiedy zdobędą większe umiejętności, to trema sama zniknie – mówi Robert Złotnik, opiekun rezerw Wisły.
Mazowsze Stężyca – Wisła II Puławy 2:1 (2:0)
Bramki: Dębowski (13 samobójcza), Marcin Utnicki (35) – Wrzesiński (76).
Mazowsze: M. Tobjasz – Olender (73 Mariusz Utnicki), P. Marczak, M. Marczak (85 Filipek), Kurowski (60 Sikora), Adamski, Łętowski, Jawoszek, Cichecki (65 Reda), Marcin Utnicki (90 Kiliszek), Mateusz Utnicki.
Wisła II: Owczarzak – Kusal, Piotrowski, Dębowski, Pacocha, Wrzesiński, Krzysztoszek, Capała, Leszczyński (60 Osiak), Chudyba, Szymanek (65 Plewka).
Żółte kartki: M. Tobjasz, P. Marczak – Wrzesiński, Piotrowski. Sędziował: R. Kalinowski. Widzów: 150.