Jesteśmy jak Adam Małysz, oddaliśmy dwa równe skoki – stwierdził Piotr Rzepka
W obecnych rozgrywkach po 17 kolejkach uplasowała się jedną pozycję niżej, z jednym „oczkiem” mniej. Dla jednych to stagnacja, a dla drugich? – Stabilizacja – uważa Piotr Rzepka.
– Zrobiliśmy to, o czym mówił zawsze Adam Małysz, to znaczy oddaliśmy dwa równe skoki. Osiągnęliśmy niemal identyczny wynik jak przed rokiem. Z nową, mocno przebudowaną drużyną, osiągnęliśmy prawie ten sam poziom. Ale to nie jest dzieło przypadku.
To co nam wyszło, to takie miało być. Choć ciężko pogodzić się z niektórymi porażkami, a zwłaszcza, że ani razu nie wygraliśmy na wyjeździe. Jednak ten sezon jest bardzo specyficzny. Flota „zwariowała” w pozytywnym tego słowa znaczeniu. Nie pamiętam, aby ktoś na półmetku miał 40 punktów.
Rok temu Pogoń Szczecin zebrałą tylko 32. I liga jest dziś bardziej doświadczona, jest mocnym zapleczem dla ekstraklasy. Miedź czy Tychy to beniaminkowie tylko z nazwy. Bardzo silne kadry mają Zawisza, Nieciecza, a w Cracovii grają przecież reprezentanci – dodaje.
Latem z Łęcznej odeszło kilku kluczowych zawodników. W ich miejsce sprowadzono mało znanych piłkarzy i głównie młodych. Bliżej nie przedstawiać trzeba było tylko Sebastiana Szałachowskiego i Tomasza Midzierskiego.
Ten drugi, występujący na środku obrony, jako jedyny zagrał we wszystkich 19 meczach (wliczając Puchar Polski) i w pełnym wymiarze czasowym. 18 występów zebrał Veljko Nikitović, Tomas Pesir, Kamil Oziemczuk i Sergiusz Prusak po 17. Prusak nie opuścił nawet minuty.
A Dawid Sołdecki i Sebastian Szałachowski zagrali w 16 spotkaniach. To sami doświadczeni zawodnicy. – Bez Vela, Tomka i Serka mielibyśmy średnią wieku niższą od Borussii Dortmund – wyliczył szkoleniowiec.
– Stawiamy na młodych, bo to przyszłość klubu, ale oni muszą od kogoś się uczyć. Musimy być cierpliwi. Moi zawodnicy mają nieprawdopodobny margines rozwoju.
Piotr Rzepka na konferencji poświęconej analizie sezonu głównie komplementował swoich podopiecznych. Drobne uwagi miał jedynie do bocznych obrońców. Ale nie tylko na tych pozycjach będzie potrzebował wzmocnień. Na pewno przydałby się jeszcze rozgrywający i napastnik.
– Na wiosnę chcielibyśmy powtórzyć osiągnięcia z poprzedniego sezonu, chcielibyśmy znowu narozrabiać – planuje trener. – Najbardziej dojrzały mecz zagraliśmy z Tychami i może ktoś powiedzieć, że szkoda już końca rundy. Ale ja wolałem zejść na zimę z takim właśnie wynikiem i w dobrym nastroju przygotowywać się do rewanżów – kończy Rzepka.