Reprezentacja Polski nie zwalnia tempa. Po tym, jak w dobrym stylu wywalczyła awans na Euro 2016, w towarzyskim spotkaniu ograła Islandię. Kolejny mecz towarzyski we wtorek. Zwycięstwo 4:2 nad Islandią nie przyszło biało-czerwonym łatwo, ale po przerwie udowodniliśmy, że piłkarsko jesteśmy zespołem lepszym niż ambitna ekipa Larsa Lagerbacka. Skrzydeł dodali reprezentacji rezerwowi Krzysztof Mączyński i Bartosz Kapustka, ale po raz kolejny w roli kata rywali wystąpił Robert Lewandowski.
Snajper Bayernu Monachium dwukrotnie trafił do siatki bramki strzeżonej przez Ogmundura Kristinssona. Te trafienia przypieczętowały wygraną biało-czerwonych, a Lewemu dały kolejny rekord. Z 11 bramkami strzelonymi w jednym roku kalendarzowym dogonił Grzegorza Latę. Były prezes PZPN dokonał tego w 1974, gdy zostawał królem strzelców mistrzostw świata.
Lewandowskiemu póki co musi wystarczyć korona w eliminacjach Euro 2016, ale to i tak spory powód do satysfakcji. Tym bardziej, że do strzelenia 11 goli potrzebował mniej meczów niż Lato. Zaledwie siedmiu. Do siatki rywali trafiał w sześciu kolejnych meczach z rzędu. Takiej passy nie miał jeszcze nigdy w drużynie narodowej.
W tym roku swoich osiągnięć już nie poprawi, bo we wtorkowym meczu z Czechami we Wrocławiu nie zagra. Zresztą podobnie, jak Grzegorz Krychowiak, Łukasz Fabiański i kontuzjowany Jakub Błaszczykowski. Cała czwórka wcześniej została odesłana do domów. Oficjalny powód: duża liczba spotkań rozegranych w ostatnim czasie i potrzeba odpoczynku.
Kibice, którzy liczyli, że zobaczą na Dolnym Śląsku największe gwiazdy naszej drużyny narodowej, mogą być rozczarowani. Ale dla selekcjonera Adama Nawałki najważniejsze jest sprawdzenie pukających do bram kadry zmienników. Z Islandią kolejny raz z dobrej strony pokazał się Kapustka, który we wtorek może pierwszy raz wystąpić od pierwszej minuty. Znów sprawdzony zostanie zapewne Piotr Zieliński, a być może poważniejszą szansę dostaną także Mariusz Stępiński i Paweł Dawidowicz.
Kontuzja Błaszczykowskiego
Jakieś fatum wisi nad Jakubem Błaszczykowskim. Wydawało się, że skrzydłowy reprezentacji Polski ma już za sobą problemy ze zdrowiem, ale w piątkowym meczu z Islandią doznał kolejnej kontuzji. W 12 min zawodów, gdy na prawym skrzydle próbował dynamicznie minąć jednego z rywali, naderwał mięsień dwugłowy uda. Tym razem może pauzować nawet miesiąc czasu.
– Mimo, że sytuacja nie wyglądała groźnie, po badaniu klinicznym przeprowadzonym jeszcze w szatni mieliśmy obawy, że mógł się naderwać bardzo mocno, na poziomie ścięgna. To się na szczęście nie potwierdziło. To nieduże naderwanie, ale ewidentne. Tak naprawdę dopiero w trakcie leczenia okaże się, ile potrwa jego przerwa w grze. Można przypuszczać, że będzie to okres między trzema tygodniami a miesiącem – powiedział lekarz reprezentacji Polski Jacek Jaroszewski.
W tym roku prawoskrzydłowy w reprezentacji Polski już więc nie zagra. Po powrocie do zdrowia będzie musiał skupić się na walce o odzyskanie miejsca w wyjściowym składzie Fiorentiny, która dotychczas spisywała się znakomicie, prowadząc w tabeli Serie A.