Po meczu z Sandecją Tadeusza Łapa narzekał, nawiązując do postawy swojego zespołu, że w drewnianym kościele, to nawet cegła spadnie człowiekowi na głowę.
A jeśli tak, to czemu Górnik po raz kolejny stracił komplet punktów na własnym stadionie? Niestety, "zielono-czarni” chyba w zbyt dużym stopniu poświęcili swoje poczynania drużynie rywali. Tak bardzo zaabsorbowani byli indywidualnym kryciem, że brakowało im już inwencji w ofensywie. Do przerwy nie stworzyli ani jednej wartej zapamiętania.
Po zmianie stron też nie było ich wielu. Tym razem słabą zmianę dał Bartłomiej Niedziela, kompletnie zawiódł także Nildo. W dodatku błąd w kryciu popełnił Piotr Karwan, któremu ostatnio wyraźnie brakuje szczęścia, i Sandecja mogła cieszyć się z rozstrzygającego gola. Chociaż okazję do wyrównania zaprzepaścił Sławomir Nazaruk.
– Nie chciałem tego wcześniej mówić swoim chłopakom, ale wiedziałem, że jedna bramka załatwi sprawę – przyznał potem Dariusz Wojtowicz, szkoleniowiec z Nowego Sącza. On akurat miał powody do radości, bo w ciągu czterech dni zdobył sześć punktów, w Łodzi i Łęcznej.
Górnik natomiast sześć stracił, na własnym stadionie. A przecież po porażce z Pogonią Szczecin prezes klubu Waldemar Piotruk postawił przed zespołem – trenerami również – konkretne zadanie: cztery punkty w dwóch najbliższych meczach, czyli z Sandecją i w Pruszkowie. W środę wieczorem było już jasne, że mogą być najwyżej trzy.
– Co to oznacza? Najpewniej dymisję, wszystko wyjaśni się wkrótce. Było miło, ale się skończyło – dodał po konferencji przybity Tadeusz Łapa. W dodatku na stadionie już dostrzeżono wysłanników ewentualnych następców, w tym dobrze znanego w Łęcznej Józefa Antoniaka.
Sytuacja górników była trudna przez całą rundę wiosenną, teraz jednak stała się już bardzo poważna. Kto nie wygrywa u siebie, sam sprowadza na siebie zmartwienia. Nie wszystko da się wytłumaczyć problemami kadrowymi, bo innych one też nie omijają.
Końcówka sezonu zapowiada się na prawdziwy horror. Przed Górnikiem już każdy mecz będzie grą o być albo nie być. A szczególnego znaczenia nabiorą zwłaszcza spotkania ze Zniczem, Kluczborkiem, Motorem, Stalą i Dolcanem. Tu o wpadkach nie może być już mowy. – Jestem przekonany, że Górnik spokojnie utrzyma się w lidze – próbował pocieszać Wojtowicz.
Łapy to jednak nie uspokoiło. – Wiem, że ultimatum nie zostanie wykonane, ale do meczu w Pruszkowie zostały tylko trzy dni – przypomina Waldemar Piotruk.
– To nie jest moment na zmiany. Poczekajmy do najbliższego spotkania, w którym zespół na pewno poprowadzi trener Łapa. Po nim przyjdzie czas na decyzje. Oczywiście muszę być przygotowany na różne rozwiązania, jednak za wcześnie o tym mówić.