(fot. DW)
Rozmowa z Jarosławem Czarnieckim, trenerem Łady 1945 Biłgoraj
Za Ładą 1945 Biłgoraj półmetek sezonu. Po spadku do Keeza zamojskiej klasy okręgowej zespół zajmuje czwarte miejsce z dość sporą stratą do lidera – Omegi Stary Zamość. Mimo ledwie dwóch porażek jesteście poza podium rozgrywek. Najbardziej żałuje pan, że w aż sześciu meczach z waszym udziałem padały remisy?
– Żałujemy tych spotkań, bo w czterech z nich powinniśmy wygrać i to nie tylko różnicą jednej bramki, ale dwoma, a nawet trzema. Bardzo odczuliśmy też wyjazdową porażkę z Tanwią Majdan Stary kiedy straciliśmy decydującą bramkę po bardzo kontrowersyjnej decyzji sędziego. Tym sposobem zamiast remisu uciekł nam kolejny punkt, a rywal zgarnął komplet. Naszą zmorą jesienią była także nieskuteczność. Sytuacji do zdobywania bramek w każdym meczu stwarzaliśmy sobie bardzo dużo. Nawet we wspomnianym starciu z Tanwią, a także przeciwko Omedze Stary Zamość. Po meczu z drużyną ze Starego Zamościa też mamy czego żałować. Prowadząc 2:0 i grając w osłabieniu mogliśmy strzelić trzeciego gola i „zamknąć mecz”. Nie zrobiliśmy tego, rywal zdobył kontaktową bramkę, ale potem znów mieliśmy świetną okazję, której nie wykorzystaliśmy. W efekcie w piątej minucie doliczonego czasu gry w zupełnie niegroźnej sytuacji sprokurowaliśmy rzut karny i mecz zakończył się podziałem punktów. Takie spotkania bolą najbardziej. Matematyki nie da się oszukać i przed rundą wiosenną mamy 12 punktów straty do Omegi.
Czy jest to do odrobienia?
– Runda rewanżowa jest zawsze cięższa od pierwszej. Widać było gołym okiem, że rywale mocno mobilizowali się na mecze z nami. Nasza drużyna jest bardzo młoda, a czołowi zawodnicy jak Josue czy Goncarevich mają zaledwie po 20-lat i to też mówi wiele. Udany początek sezonu miał Dominik Skubisz, ale później troszkę się zablokował. Będziemy jednak grać do końca. Być może powtórzy się sytuacja z poprzedniego sezonu kiedy zespół, który wygra z rozgrywki nie będzie chciał grać w czwartej lidze? Dlatego zrobimy wszystko by zająć jak najwyższe miejsce.
Po ostatnim meczu rundy jesiennej zakończyliście treningi czy zespół miał jeszcze okres roztrenowania?
– Spotykaliśmy się na treningach do piątego grudnia, a powrót zaplanowaliśmy na 10 stycznia. W okresie przygotowawczym zaplanowaliśmy szereg sparingów. Zagramy z czwartoligowcami: Bratem Siennica Nadolna (27 stycznia), Kryształem Werbkowice ( 19 lutego) i Igrosem Krasnobród (26 lutego). Do tego zmierzymy się jeszcze między innymi Olimpiakosem Tarnogród (5 lutego) i Koroną Łaszczów (5 marca), a więc zespołami z naszej ligi i Janowianką (12 lutego) oraz juniorami Tomasovii (12 marca).
Jesienią na wyjeździe Łada wygrała ledwie raz. Wobec tego wiosną do poprawy poza skutecznością trzeba będzie poprawić punktowanie w gościach?
– Słabsze wyniki na wyjeździe to właśnie pokłosie braku skuteczności. Będąc na prowadzeniu trzeba dążyć do zdobywania kolejnych bramek i „zamykania” meczu. My mieliśmy z tym problem i później traciliśmy bramki w dość zaskakujący sposób. Dlatego przed rundą rewanżową chciałbym wzmocnić drużynę. Mamy młody zespół, a większość z moich zawodników studiuje. Dlatego mam świadomość, że od stycznia mogą pojawić się pewne problemy kadrowe. Jednak na tym poziomie każdy trener musi się z tym liczyć.
Będzie pan chciał sięgnąć po doświadczonych zawodników?
– Będę się starał dokonać wzmocnień, ale nie będzie to łatwe zadanie. Czasy się zmieniły i kiedy proponuję jakiemuś zawodnikowi dołączenie do naszego zespołu to pierwsze pytania jakie słyszę to „ile razy w tygodniu trzeba trenować i na jakie wynagrodzenie można liczyć”. A odpowiadam, że Łada trenuje cztery razy w tygodniu to wielu z nich rezygnuje uważając, że to za dużo. Martwi mnie to bardzo. Niewielu zawodników ma świadomość, że poprzez regularny trening można znacznie poprawić swoje umiejętności. Na szczęście w Ładzie są zawodnicy, którzy chcą pracować i robią regularne postępy. Wierzę, że będziemy dobrze przygotowani wiosną do gry i nie zabraknie nam przysłowiowego „paliwa” do ostatniej kolejki.