(fot. DW)
Hit dziewiątej kolejki pomiędzy Unią, a Gromem Różaniec nie rozczarował. Emocji było mnóstwo, a goście mimo że grali w końcówce w osłabieniu zdobyli niezwykle cenne trzy punkty
Przed tą serią gier zarówno gracze trenera Dariusza Herbina jak i ekipa z Różańca nie mieli na koncie żadnej porażki i zajmowali dwie pierwsze pozycje w tabeli. Dlatego od samego początku spotkania było widać, że oba zespoły mają do siebie duży szacunek. W pierwszych 45 minutach wielkich emocji nie było. Gospodarze uzyskali lekką przewagę i zagrażali drużynie trenera Bogdana Antolaka głównie za sprawą rzutów rożnych.
Druga połowa w zupełności wynagrodziła kibicom brak klarownych sytuacji przed przerwą. Znów nieco lepsze wrażenie sprawiał zespół z Hrubieszowa, ale to rywale zdobyli gola. W 61 minucie Krzysztof Walkiewicz popisał się kapitalnym uderzeniem i pokonał Kamila Tomczyszyna. Kilka minut później mógł być remis, ale po strzale Mateusza Pańki piłka odbiła się od słupka. Dodatkowo chwilę później Marek Grelak sfaulował przed polem karnym jednego z rywali i zobaczył czerwoną kartkę.
Wydawało się, że gospodarze grając w przewadze zdołają wyrównać, a sami w 79 minucie popełnili błąd we własnym polu karnym, faulując Jacka Podolaka. Do piłki ustawionej na 11 metrze podszedł Kamil Kaproń i nie zmarnował szansy. I kiedy wydawało się, że jest po meczu w 85 minucie tym razem gracze z Różańca dopuścili się przewinienia we własnej „szesnastce”, ale Jewgenii Hrui przegrał pojedynek z Wojciechem Markowiczem i ze zdobycia kompletu punktów chwilę później cieszyli się przyjezdni. – Przegraliśmy to spotkanie głównie pod względem mentalnym. Rywal wyszedł na boisko bardzo zmotywowany i walczył o każdy centymetr boiska, a u nas tego zabrakło – ocenia Dariusz Herbin, trener Unii. – W końcówce spotkania graliśmy w przewadze, ale nie potrafiliśmy tego wykorzystać. Moim zdaniem karny podyktowany przeciwko nam był mocno kontrowersyjny. Chcieliśmy wygrać to spotkanie bo we wtorek czeka nas mecz Pucharu Polski z Górnikiem Zabrze, którym żyje cały Hrubieszów. Cóż, nie udało się, teraz postaramy się zagrać jak najlepiej z drużyną z Lotto Ekstraklasy – kończy szkoleniowiec Unii.
– Po tym meczu czujemy wielką radość, bo to był nasz dzień - mówi Bogdan Antolak, trener Gromu. - Pojechaliśmy do Hrubieszowa w dość eksperymentalnym składzie bez trzech obrońców. Unia miała lekką przewage, ale uważam, że mecz był przed przerwą wyrównany. Natomiast w drugiej połowie dzięki ogromnej woli walki udało nam się wygrać, a gol Walkiewicza był jego ozdobą - dodaje trener ekipy z Różańca.
Unia Hrubieszów – Grom Różaniec 0:2 (0:0)
Bramki: Walkiewicz (61), Kaproń (79-z karnego).
Unia: Tomczyszyn – Pietrusiewicz, Baran, Kazan, Romanowski – Wiejak (80 Poterucha), Fulara, Kamiński (60 Pańko), Podgórski – Hrui (85 Garbacz), M. Oleszczuk (60 K. Oleszczuk).
Grom: Markowicz – Kuczyński, Łogin, Grelak, Kozyra – Kaproń, Podolka, Walkiewicz, Larwa – Wróbel, Kwiatkowski.
Czerwona kartka: Grelak (75).
Sędziował: Mateusz Garbaty.