(JACEK ŚWIERCZYŃSKI)
Puławianie nie wykorzystali szansy, aby uzyskać psychologiczną przewagę na zespołem z Kwidzyna. Po sobotnim spotkaniu to goście prowadzili 1-0 w rywalizacji do trzech zwycięstw. W niedzielę 30:29 wygrały jednak Azoty i doprowadziły do remisu 1-1.
Tymczasem, gospodarze w niczym nie przypominali drużyny z poprzedniej soboty. Azoty grały źle. Wyglądało na to, jakby stawka zawodów sparaliżowała miejscowych.
– Chyba tak było – twierdzi bramkarz MMTS Sebastian Suchowicz. – Na pewno, to że grają z nami o brąz, siedziało w ich głowach.
Nie bez znaczenia na przebieg wydarzeń na parkiecie mieli także sędziowie z Rzeszowa: Sebastian Pelc i Jakub Pretzlaf, którzy często wydawali dość dziwne decyzje. Tylko w pierwszej połowie czterokrotnie karali graczy Azotów. Pierwsza kara dla Kwidzyna odgwizdana została dopiero w 43 min.
Miejscowi zbyt długo prowadzili grę i to zazwyczaj w poprzek, nie potrafili sforsować twardej, ale płaskiej obrony kwidzynian. Bardzo mało grali do skrzydłowych i obrotowych. W efekcie, do 20 minuty prowadzili goście (4:1, 6:4, 7:6). Dopiero trzy minuty później, po trafieniach Masłowskiego, Przybylskiego i Krzysztofa Tylutkiego zrobiło się 9:7 dla Azotów.
Jednobramkową przewagę miejscowi utrzymali do przerwy (12:11). Jeszcze w 42 min był remis 18:18. Od tego momentu MMTS odskoczył. Do puławskiej bramki zaczęli trafiać Robert Orzechowski, Tomasz Klinger, Mateusz Seroka i Patryk Rombel. Goście zdobywali bramki po szybkich kontrach.
Siedem minut przed końcem gospodarze mieli aż sześć trafień straty (21:27). W końcówce zdołali ją zmniejszyć do czterech.
– Przegraliśmy mecz atakiem. Rzucaliśmy z nieprzygotowanych pozycji – mówił po sobotnim meczu Marcin Kurowski, szkoleniowiec Azotów.
– W niedzielę będziemy pod presją, ale musimy sobie z nią poradzić. Trzeba poprawić skuteczność, szybciej wracać do obrony – analizował w sobotę Piotr Masłowski.
Azoty Puławy – MMTS Kwidzyn 25:29 (12:11)
Azoty: Stęczniewski, Grzybowski, Sokołowski – Bałwas 1, Ćwikliński, Tylutki 5, Kus 2, Szyba 2, Przybylski 3, Grzelak, Masłowski 3, Barzenkow 1, Krajewski 4, Sobol 4, Jankowski. Kary: 12 minut.
MMTS: Suchowicz, Szczecina – Orzechowski 7, Klinger 4, Mroczkowski 2, Peret 2, Adamuszek, Rosiak, Nogowski 2, Seroka 5, Daszek 5, Rombel 2. Kary: 4 minuty.
Sędziowali: Sebastian Pelc, Jakub Pretzlaf (obaj Rzeszów). Widzów: 700.
Wrócili do gry
Podopieczni trenera Marcina Kurowskiego częściowo wyszli z opresji i tylko raz pokonali na swoim parkiecie ekipę z Kwidzyna. Teraz rywalizacja przeniesie się na Pomorze, gdzie zostaną rozegrane kolejne dwa mecze. Medalistą mistrzostw Polski zostanie drużyna, która odniesie trzy zwycięstwa.
Przed drugim spotkaniem gospodarze byli pod ścianą. Po przegranej 25:29, musieli wygrać, żeby zachować minimalne szanse na walkę o brąz. W decydującej rywalizacji własna hala jest bardzo ważnym atutem. Doskonale wiedzieli o tym goście, którzy nastawieni bardzo bojowo wygrali pierwszy mecz.
Druga konfrontacja przypominała pierwszą. Wprawdzie to puławianie prowadzili jedną, dwoma, a nawet czterema bramkami, ale nie mogli być pewni wygranej. Goście nie odpuszczali.
Z dobrej strony prezentowali się Michał Peret, Michał Daszek, Robert Orzechowski. W bramce MMTS udanymi interwencjami popisywał się Krzysztof Szczecina. Golkiper wychodził obronną ręką z pojedynków sam na sam. Otrzymał spore brawa od kolegów z zespołu i trenera za powstrzymanie w odstępie kilku sekund skrzydłowych Azotów Przemysława Krajewskiego i Jana Sobola.
Im bliżej końca, tym na parkiecie było bardziej gorąco i nerwowo. Przewaga Azotów stopniała do jednego trafienia (28:27). W 60 minucie na świetlnej tablicy był remis 29:29. Losy spotkania rozstrzygnęły się w ostatnich sekundach. Wygraną zapewnił puławianom Jan Sobol, skutecznie wykonując rzut karny.
Po raz kolejny nie popisali się rzeszowscy sędziowie. Sebastian Pelc i Jakub Pretzlaf nie panowali nad wydarzeniami na boisku.
– To jest żenada – mówił zdegustowany rozgrywający MMTS Robert Orzechowski.
– Mecze o taką stawkę powinna sędziować doświadczona para. Już po raz drugi obaj panowie nam gwizdali. Podobnie spisali się w półfinale z Orlen Wisłą Płock.
– Wyszliśmy z opresji. Było bardzo ciężko, ale wygraliśmy – powiedział rozgrywający Azotów Krzysztof Tylutki. – Teraz czeka nas wyprawa do Kwidzyna.
Azoty Puławy – MMTS Kwidzyn 30:29 (16:15)
Azoty: Stęczniewski, Grzybowski, Sokołowski – Bałwas 1, Ćwikliński, Tylutki 2, Kus 4, Szyba 2, Przybylski 1, Grzelak 2, Masłowski 2, Barzenkow 4, Krajewski 7, Sobol 5, Jankowski. Kary: 12 minut.
MMTS: Suchowicz, Szczecina – Klinger 4, Mroczkowski 2, Orzechowski 8, Peret 4, Adamuszek, Rosiak, Nogowski 2, Seroka 1, Łangowski, Daszek 6, Rombel 2. Kary: 8 minut. Dyskwalifikacja: Michał Adamuszek w 37 min, z gradacji kar.
Sędziowali: Sebastian Pelc, Jakub Pretzlaf (obaj Rzeszów). Widzów: 700.