Bardzo zacięty i emocjonujący mecz obejrzeli w sobotę kibice Azotów Puławy. Problem w tym, że ich pupile zremisowali na własnym parkiecie z Zagłębiem Lubin 28:28.
Dwaj pierwsi przyjechali do Puław już w barwach Zagłębia. Trzej pozostali zakończyli przygodę z piłką ręczną.
Po raz kolejny okazało się, że z Zagłębiem gospodarzom nie będzie łatwo. W poprzednim sezonie w Lubinie był remis, w rewanżu w Puławach zwyciężyli gospodarze 30:29.
Początek należał do miejscowych, którzy po trafieniach Rafała Przybylskiego, Pawła Ćwiklińskiego i Piotra Masłowskiego wygrywali 3:0. Z każdą minutą gra się wyrównywała, a wynik oscylował w okolicy remisu (4:4, 5:5, 10:10).
Pięć minut przed przerwą Azoty znowu odjechały na trzy trafienia (13:10). W końcówce przewaga stopniała do 15:14.
Dość zaskakujący był początek drugiej odsłony, kiedy mało skoncentrowani puławianie dali sobie rzucić trzy bramki z rzędu i to Zagłębie wygrywało 17:15. Chcąc wyłączyć z gry Dawida Przysiekę, gospodarze przeszli z obrony 6-0 na 5-1.
W bramce dobrze spisywał się Sebastian Sokołowski, obronił nawet rzut karny Przysieki. Tym samym popisał się Adam Malcher z Zagłębia, kiedy na 16 sekund przed końcową syreną wygrał pojedynek z Przemysławem Krajewskim. W tym momencie na tablicy wyników było 28:27 dla gości. Punkt dla Azotów uratował na sekundy przed końcem Michał Szyba.
Azoty Puławy – Zagłębie Lubin 28:28 (15:14)
Azoty: Sokołowski, Stęczniewski, Grzybowski – Masłowski 3, Krajewski 5, R. Przybylski 1, Ćwikliński 3, Jankowski 2, Tylutki, Grzelak, Kus, Zinczuk 2, Szyba 7, Łyżwa 5, Bałwas. Kary: 12 minut.
Zagłębie: Malcher, Małecki – Paluch 2, Gowin, M. Przybylski 6, Przysiek 4, Bartczak 4, Gumiński 7, Rosiek 2, Stankiewicz, Starzyński, Kużdeba 2, Szymyślik 1, Marciniak. Kary: 10 minut.
Sędziowali: Sebastian Pelc, Jakub Pretzlaf (obaj Rzeszów). Widzów: 700.