W piątek poznamy nazwisko nowego prezesa SPR Lublin. Wyjazd drużyny Edwarda Jankowskiego na ligowy mecz do Piotrkowa Trybunalskiego jest zagrożony
– Aktualny stan finansów SPR Lublin to 34 złote. Za to mamy opłacić autokar, który zawiezie nas na sobotni mecz w Piotrkowie Trybunalskim oraz kupić zawodniczkom jakiś posiłek przed i po meczu – mówi załamany Edward Jankowski.
Zaległości SPR Lublin wobec zawodniczek są tak duże, że mogą one bez przeszkód rozwiązać kontrakt z winy klubu. Nie jest tajemnicą, że spora część lubelskich szczypiornistek ma oferty z czołowych klubów Superligi – Vistalu Łączpol Gdynia, Zagłębia Lubin i Politechniki Koszalin.
– Sytuacja jest tragiczna, a najgorsze jest to, że nie widać nadziei na poprawę. Przypuszczam, że pogramy jeszcze do końca roku, a później zespół rozpadnie się – zapowiada szkoleniowiec.
Sytuacji nie zmieni nawet podniesienie kapitału spółki. Ta kwestia ma być rozpatrywana podczas piątkowej sesji Rady Miasta. Z nieoficjalnych informacji wynika, że SPR wzbogaci się o 700 tys. zł.
– Długi zrobione przez poprzednią ekipę są znacznie większe i nawet taka suma nas nie uratuje. Aby wyprowadzić klub na prostą trzeba cudotwórcy, który przyniesie worek pieniędzy – tłumaczy Stefan Czerwiński, prezes Rady Nadzorczej SPR.
Działacze pokładają olbrzymie nadzieje w nowym prezesie zarządu. Konkurs na to stanowisko zakończył się tydzień temu, a do klubu wpłynęła tylko jedna oferta. Jak się nieoficjalnie dowiedzieliśmy, złożył ją Cezary Samczuk, były dziennikarz Dziennika Wschodniego.
– Nie potwierdzam, nie zaprzeczam. Czy chciałbym zostać prezesem SPR Lublin? To skomplikowana sprawa – powiedział sam zainteresowany. Samczuk z Radą Nadzorczą ma spotkać się w piątek. – I wtedy zapewne poznamy nowego prezesa. Liczymy, że chociaż w części zmniejszy on zadłużenie klubu – kończy Czerwiński.