Łukasz Kandora wrócił do AZS AWF po siedmiu latach
ROZMOWA z Łukaszem Kandorą, nowym obrotowym AZS AWF Biała Podlaska
Co zdecydowało, że zamienił pan Chrobrego Głogów z superligi na beniaminka I ligi AZS AWF Biała Podlaska?
– Po dwóch latach gry w zespole z Głogowa władze klubu nie widziały mnie w składzie. Dlatego musiałem szukać nowego zatrudnienia. Chciałem pozostać na poziomie superligi. Jak klub z Białej Podlaskiej dowiedział się, że jestem wolnym zawodnikiem, zadzwonili do mnie. Ciężko było podjąć ostateczną decyzję, aby przejść na niższy poziom rozgrywkowy. Ostatecznie klamka zapadła i zdecydowałem, że przechodzę do AZS AWF Biała Podlaska.
Wraca pan na stare śmieci. Obecny AZS to już zupełnie inna drużyna, niż tak w której grał pan przed siedmiu laty?
– Ostatnio spędziłem tutaj pół roku w sezonie 2008/2009. Byłem wtedy po kontuzji w Azotach Puławy. Z tamtego składu został jedynie trener Sławomir Bodasiński. Jeszcze w minionym sezonie występował bramkarz Marek Kubiszewski, ale ostatecznie nie doszedł do porozumienia z klubem. Pozostali zawodnicy są już nowi, zarówno ci, którzy wywalczyli awans, jak też ci, którzy przyszli do AZS w wakacje.
Nikt nie ma wątpliwości, że pańskie doświadczenie z występów na najwyższym klubowym poziomie będzie procentować i to pan będzie liderem i przykładem dla młodszych kolegów?
– Na mojej pozycji jest uzależniony od kolegów. Obrotowy w pierwszej linii oczekuje na podania od zespołu. Wychodzi na to, że w AZS będę najstarszy. Chciałbym, aby każdy z nas pracował dla dobra drużyny, bo ono jest najważniejsze. To czy będę liderem jest sprawą drugorzędną. Zresztą uważam, że w naszej dyscyplinie nie grają liderzy, wygrywa i przegrywa kolektyw.
Prezes Mariusz Lichota stwierdził, że pańskie przyjście do AZS nakręciło karuzelę zawodników zainteresowanych grą w bialskim klubie. Znane nazwisko Łukasza Kandory jest skutecznym działaniem marketingowym?
– Trudno mi to komentować. Najważniejsze jest abyśmy grali dobrze, wygrywali i spokojnie utrzymali się w I lidze. Poziom treningów prowadzonych przez trenera Dmitrija Tichana i Sławomira Bodasińskiego jest na wysokim poziomie, tak jak w superlidze. Od poniedziałku wróciliśmy do zajęć i ćwiczymy dwa razy dziennie, w sobotę mamy zaplanowany też jeden trening.
Z AZS związał się pan dwuletnim kontraktem. Nosi się pan z zamiarem zakończenia kariery właśnie w Białej Podlaskiej?
– Póki zdrowie dopisuje zamierzam grać. Jednak mam już dość przeprowadzek. Trochę ich było w życiu: Gdańsk, Biała Podlaska, Mielec, Puławy, Zabrze, Głogów. Mam rodzinę, dzieci i człowiek chciałby osiągnąć stabilizację życiową. Posiadam uprawnienia trenera drugiej klasy i zamierzam też pracować z dziećmi.