KPR Padwa Zamość osiągnęła bardzo dobry wynik. Drużyna prowadzona przez Zbigniewa Markuszewskiego zajęła wysokie drugie miejsce i wystąpiła w barażu o Orlen Superligę
Upłynął drugi rok pracy trenera Zbigniewa Markuszewskiego. Przed 12-toma miesiącami zamościanie patrzyli w tabelę I ligi centralnej i widzieli swój zespół na siódmej pozycji. Fani piłki ręcznej doskonale pamiętają jakie czynniki zadecydowały wówczas o takiej końcowej lokacie. Byli to przede wszystkim rywale ale również dodatkowy problem - remont hali OSiR. Przez dłuższy czas obiekt był w trakcie modernizacji, stąd większość spotkań pierwszej rundy zamościanie rozegrali na wyjeździe. Takie rozwiązanie miało znaczenie dla postawy zespołu, który nie miał łatwo w walce o punkty na boiskach przeciwników. Dopiero w drugiej części sezonu KPR Padwa „odpaliła” z formą. Odległe 11. miejsce zostało zamienione na siódmą lokatę. Niewiele zabrakło, aby drużyna wskoczyła „oczko”, a nawet dwa wyżej. Jedno zwycięstwo więcej dawało ekipie trenera Markuszewskiego piąte miejsce.
Minione rozgrywki przeszły do historii we wtorek. Wtedy odbyło się rewanżowe spotkanie pomiędzy KPR Padwa Zamość i Zagłębiem Lubin. Zwyciężyli i to pewnie, bo różnicą aż 10 bramek (38:28), bardziej doświadczeni Miedziowi. Gospodarze byli pod presją gdyż aby na kolejny sezon zostać w lidze zawodowej musieli wygrać. Presja była jeszcze większa gdyż w pierwszym meczu barażu, w Zamościu, I-ligowiec osiągnął bardzo korzystny wynik remisując 29:29. W starciu w zamojskiej hali Tomasz Fugiel i spółka pod każdym względem zagrali kapitalne zawody. W rewanżu nie mogli już poradzić sobie z bardzo skuteczną defensywą gospodarzy. Górę wzięło doświadczenie wieloletniego uczestnika ligi zawodowej. Ostatecznie Zagłębie wyszło zwycięsko z barażowej rywalizacji i zostaje w Orlen Superlidze. - W pierwszym meczu pokazaliśmy ambicję i wolę walki. Goście wykazali się większym doświadczeniem. Warto zaznaczyć, że obie drużyny miały swoje szanse na zwycięstwo. Z kolei rewanż nie był już tak dobry. Brakowało nam szczęścia, zawodziła skuteczność. Z drugiej strony trzeba podkreślić, że Zagłębie podeszło bardzo poważnie do tego meczu - mówi Sławomir Tór, członek zarządu KPR Padwa Zamość.
Na finiszu I ligi centralnej KPR Padwa ustąpiła miejsca tylko Śląskowi Handball Wrocław. - Ten zespół od początku rozgrywek budowany był na awans, w naszej lidze był poza zasięgiem. W końcówce nieco spuścił z tonu ale było już wiadomo, że nikt mu nie odbierze triumfu. Zrobiliśmy najlepszy wynik w historii naszego klubu. Budowaliśmy systematycznie zespół do gry o zwycięstwa. W wielu meczach mieliśmy szczęście wygrywając różnicą jednej, a czasami dwóch bramek. Ale były też spotkania w których schodziliśmy pokonani, jak z AZS AWF Biała Podlaska, Miedzią Legnica czy Nielbą Wągrowiec. Liga w tym sezonie była ciekawa i bardzo wyrównana - podsumowuje Tór.
Drużynę w nowym sezonie nadal prowadzić będzie trener Zbigniew Markuszewski. Z zespołem rozstają się Paweł Puszkarski, Adam Konkel, Konrad Bajwoluk, Hubert Obydź i Eryk Pstrąg. Nowym nabytkiem będzie rozgrywający Kuba Wleklak, syn byłego reprezentanta Polski Damiana Wleklaka.