Piłka ręczna kobiet Męczarnie Polek na otwarcie imprezy. Podopieczne Kima Rasmussena pokonały Kubę 27:22. To miał być spacerek dla „biało-czerwonych”. Tymczasem mecz z Kubą okazał się zimnym prysznicem dla reprezentacji Polski. Trzeba się cieszyć jedynie z tego, że dwa punkty ostatecznie trafiły na konto naszych szczypiornistek.
Początek spotkania przebiegał zgodnie z planem. Wprawdzie pierwsze trafienie zaliczyła Ayling Martinez, ale później Polki trzy razy rzędu pokonały bramkarkę ekipy z Ameryki Północnej. Wydawało się, że to początek budowania przewagi. Nic jednak bardziej mylnego, bo w kolejnych minutach na parkiecie dominowały rywalki, które nie dość, że odrobiły straty, to jeszcze wyszły na kilkubramkowe prowadzenie. Mogłoby być ono jeszcze wyższej, ale między słupkami naszej bramki świetnie spisywała się Anna Wysokińska. W końcówce „biało-czerwonym” udało się odrobić straty, a w 29 min po trafieniu Karoliny Zalewskiej Polki odzyskały prowadzenie.
W drugiej połowie nerwy nadal rządziły poczynaniami ekipy z orzełkiem na piersi. Kubanki natomiast znakomicie odnajdywały się w tym chaosie i do 45 minuty prowadziły wyrównaną walkę z faworyzowanymi Polkami. W ostatnim kwadransie „biało-czerwone” jednak przyspieszyły grę i zapewniły sobie zwycięstwo. Sygnał do ataku dała Karolina Kudłacz-Gloc. 30-letnia rozgrywająca skończyła zawody z jedenastoma bramkami na koncie. – W ciężkich momentach muszę brać odpowiedzialność na swoje barki. Moim zadaniem jest pomaganie koleżankom, kiedy im nie idzie. Od tego jestem w tej kadrze – stwierdziła na antenie TVP Sport Karolina Kudłacz-Gloc.
Najbardziej poobijana sobotni mecz kończyła Kinga Achruk, która po zakończeniu spotkania prezentowała olbrzymi opatrunek na prawym policzku. – Nie wiem czy dostałam ręką, czy łokciem. Uraz jest do szycia, bo rana jest głęboka. Nie ma jednak co o tym rozmyślać – stwierdziła na antenie TVP Sport Kinga Achruk.
Warto podkreślić, że w sobotę na parkiecie pojawiły się wszystkie trzy zawodniczki MKS Selgros Lublin, które zostały powołane na mistrzostwa świata. Najlepiej te zawody będzie wspominać Agnieszka Kocela, autorka dwóch trafień. Iwona Niedźwiedź zdobyła jedną bramkę, a bramkarka Weronika Gawlik zaliczyła kilka udanych interwencji.
Wczoraj Polki zmierzyły się z reprezentacją Szwecji, ale to spotkanie zakończyło się po zamknięciu wydania naszej gazety.
Kuba – Polska 22:27 (11:12)
Kuba: Guevara, Mora - Martinez 8, Rizo 5, Lusson 4, Varanes 3, Reyes 1, Barrio 1, Mesa, Raiza, Camejo, Vizcay, Rosabal, Ramirez. Kary: 8 min.
Polska: Wysokińska, Gawlik – Kudłacz-Gloc 11, Zalewska 5, Achruk 2, Kobylińska 2, Kocela 2, Stachowska 1, Niedźwiedź 1, Łabuda 1, Stasiak 1, Kulwińska 1, Gadzina, Pielesz, Zych, Sądej. Kary: 6 min.
Sędziowali: Schultze i Toennies (Niemcy). Widzów: 3100.
Pomeczowe wypowiedzi
Kim Rasmussen, trener reprezentacji Polski
– Mieliśmy spore problemy z zatrzymaniem Kubanek. Stopniowo nabieraliśmy właściwego rytmu. W przerwie wiedziałem, że nie można mieć za dużo uwag do drużyny. Dziewczynom powiedziałem tylko, że muszą być bardziej agresywne w obronie. To dało efekty i nasza gra wyglądała znacznie lepiej. Rozpoczęliśmy długi turniej jakim są mistrzostwa świata. Uważam, że jesteśmy dobrze przygotowani do wymogów takiej imprezy. Gramy jednak zbyt nerwowo. Na pewno wpływ na to miała postawa młodych zawodniczek, które zdobywają doświadczenie. Chciałem wyróżnić Karolinę Kudłacz-Gloc, która rozegrała w sobotę wielki mecz.
Jover Jorge Hernandez, trener reprezentacji Kuby
– To był bardzo trudny mecz prowadzony w szybkim tempie. Miał swoją dramaturgię i mógł się podobać kibicom. Obie drużyny popełniły dużo błędów technicznych. Mój zespół zagrał dobrze. W końcówce zabrakło nam jednak sił.
Karolina Zalewska, skrzydłowa reprezentacji Polski
– Czułyśmy, że jesteśmy mocniejsze niż Kubanki. Ten ostatni gest, ten ostatni rzut, ostatnie podanie. Tego nam brakowało. To niby szczegóły, ale na tym poziomie trzeba dać z siebie wszystko w każdej akcji. Dziś tego nie było.