Takiego scenariusza nie spodziewali się chyba najwięksi optymiści. Nasza reprezentacja w swym najlepszym meczu pod wodzą Arne Senstada pokonała Hiszpanię 26:23, awansując tym samym do grona 12 najlepszych drużyn mistrzostw Europy. Od czwartku Biało-Czerwone rywalizować będą w Debreczynie
Polki w pierwszych minutach były bardzo nerwowe i same oddawały rywalkom piłkę, a nawet raz zrezygnowały z logicznej kontry na rzecz ataku pozycyjnego. Ryzykowna gra każdej akcji w ofensywie z wycofaniem bramkarki nie zawsze przynosiła efekt, tym bardziej, że daleka od swej optymalnej formy była Karolina Kochaniak-Sala. Po 10 minutach Biało-Czerwone remisowały jednak 4:4, co można było uznać za bardzo dobry wynik, patrząc na potencjał rywala. Niedługo potem na pierwsze prowadzenie wyprowadziła nas rezerwowa Magdalena Drażyk. Dwie kolejne akcje ofensywne naszego zespołu przyniosły wprawdzie dwie straty, ale na cichą bohaterkę zaczęła wyrastać środkowa KPR Kobierzyce. Gdy jej druga asysta dała Polkom prowadzenie 8:5 po trafieniu Marleny Urbańskiej, o czas poprosił trener Ambros Martin, wyraźnie zdziwiony tak słabą postawą swych podopiecznych. Na początku drugiego kwadransa Magda Balsam świetnie wykorzystała niełatwą sytuację z prawego skrzydła i było już10:6. Mimo kolejnych szans Biało-Czerwonych, to rywalki zaczęły szybko zmniejszać przewagę. Polki, bardzo twardo walcząc w obronie, szybko podniosły się z kryzysu i od stanu 10:9 odskoczyły na trzy bramki przewagi. Kapitalnie w tym fragmencie wyglądał sektor centralny polskiej drużyny złożony z obu obrotowych – wspomnianej już Urbańskiej i Aleksandry Olek. Gol kapitan Moniki Kobylińskiej na 13:9 w 28 minucie praktycznie przesądzał, że nasze rodaczki zejdą do szatni w lepszych nastrojach. Fatalną wiadomością była natomiast czerwona kartka dla Pauliny Uścinowicz za nieszczęśliwy faul. Na domiar złego, 50 sekund później za błąd zmiany kołowej nasz zespół grał w podwójnym osłabieniu. Przed meczem rezultat 14:12 po dwóch kwadransach rywalizacji kibice przyjęliby z pocałowaniem ręki. Mając jednak świadomość przebiegu pierwszej odsłony, można było pokusić się nawet o dwukrotnie wyższą przewagę.
Drugą odsłonę rozpoczęło kontaktowe trafienie Ester Somazy. Co gorsze, niedługo potem karę dwóch minut ujrzała Kobylińska, w miejsce której trener Senstad desygnował Natalię Nosek. W okresie gry w osłabieniu rzutu karnego nie wykorzystała chwalona wcześniej Drażyk, ale piłka szczęśliwie wróciła do Polek. Potem Hiszpanki dwukrotnie wyrzuciły piłkę w aut, co dobrze pokazywało słabszy dzień z ich strony. W 37 minucie druga kapitalna akcja Aleksandry Rosiak przyniosła stan 17:13. Zawodniczka na co dzień występująca w MKS Funfloor Lublin momentami grała jak z nut, a gdy przy stanie 18:14 Zima tylko sobie znanym sposobem zatrzymała Paulę Arcos i coś co wydawało się absolutnym science-fiction zaczęło powoli zmieniać się w całkiem realistyczny scenariusz. Trener Senstad wziął czas, zrezygnował na chwilę z gry bez bramkarki, a akcję Polek trafieniem na 19:14 sfinalizowała Kobylińska. W 43 minucie Kochaniak-Sala podwyższyła na 20:14, a że kolejną piłkę odbiła Zima, kryzys Hiszpanek tylko się pogłębiał. Ambros Martin poprosił o przerwę, wiedząc, że być może to ostatni moment na wstrząśnięcie zespołem.
Wchodząc w decydujący kwadrans Polki miały sześć goli przewagi. Niestety, kolejny fragment przyprawiał kibiców o duży niepokój. Hiszpanki w 49 minucie zmniejszyły straty do czterech oczek, pozostając w grze o premiujący je awansem remis. A co by było, gdyby rywalki trafiały na pustą bramkę? Polski przełamały się w 51 minucie kiedy na 21:17 rzuciła Rosiak. Chwilę potem Magda Balsam wspaniale wykończyła kontrę na 22:17. W 55 minucie nasza reprezentacja prowadziła 23:18, ale miała na na ławce trzy wykluczone zawodniczki. Hiszpanki mimo tak sprzyjającej sytuacji przekroczyły linię pola bramkowego, a trener Senstad mógł wziąć time-out, by ustawić kolejna akcję. Wyprowadzona na rzut Drażyk trafiła wprawdzie w poprzeczkę, ale 180 sekund przed końcową syreną Polska miała trzy oczka przewagi. Filmowa wkrętka Balsam na 25:21 pozbawiła rywalki złudzeń. Hiszpanki szybko zdobyły dwa gole, ale sprawę triumfu przesądził przechwyt, a potem gol lewą ręką tak ganionej za początek meczu Karoliny Kochaniak-Sali.
- Pomysł na wkrętkę przyszedł mi w ostatniej chwili, bo pierwotnie chciałam rzucić koło ucha bramkarce, ale że podskoczyła, musiałam zmienić plan. Uważam, że bardzo dużo umiem technicznie, stać mnie na takie rzuty i nie czułam żadnego strachu - powiedziała tuż po meczu kapitalnie dysponowana w poniedziałek Magda Balsam. - Walczyłyśmy o każdy kawałek boiska, a ja po to właśnie tak ciężko trenowałem w sezonie przygotowawczym, by mieć siłę na 60 minut rywalizacji co dwa dni. Mój trener przygotowania fizycznego, Konrad Szczukocki pewnie mnie nienawidził, gdy prosiłam go o dodatkowe ćwiczenia, ale efekty widać. Najważniejsze, że udowodniłyśmy wszystkim, jak walecznym zespołem jesteśmy i że naprawdę możemy się "napieprzać" w obronie. Tak, proszę napisać "napieprzać", żadne inne słowo tego lepiej nie odda - zakończyła prawoskrzydłowa reprezentacji Polski.
Z kim w dalszej fazie mistrzostw Europy zmierzą się Polki? Piątego grudnia zagramy w Debreczynie ze Szwedkami, a dzień później z Węgierkami. Rywali z 8 i 10 grudnia poznamy we wtorek po ostatecznych rozstrzygnięciach w grupach.
Polska - Hiszpania 26:23 (14:12)
Polska: Wdowiak (0/3), Płaczek (50%), Zima (26%) - Rosiak 6 (67%), Balsam 5 (100%), Kobylińska 5 (56%), Michalak 3 (100%), Kochaniak-Sala 3 (75%), Drażyk 2 (40%), Olek 1 (100%), Urbańska 1 (100%), Nocuń, Matuszczyk, Nosek, Uścinowicz
Hiszpania: Wiggins 1, Morales – Vegue 6, Erausik 6, Somaza 3, Arroyo 2, Campos 1, Arcos 1, So Delgado 1, Perez 1, Prieto 1, Guttierez, Gassama, Alvarez
Sędziowali: Alexei Covalciuc i Igor Covalciuc (Mołdawia)
Kary: Polska – 16 minut i czerwona kartka dla Pauliny Uścinowicz w 29 min, Hiszpania – 2 minuty.
Widzów: 1425
Jak spotkanie ocenił selekcjoner Polek? - Na pomysł gry 7 na 6 wpadłem miesiąc temu i już wtedy powiedziałem o tym drużynie. Nie pokazaliśmy tego schematu ani na sparingach Szwecji, ani tu na dwóch meczach, by wywieźć w pole Hiszpanki. Myślę, że dziś daliśmy odpowiedź tym, którzy nie wierzyli w reprezentację i czekali tylko na moją głowę. To jest nasze wspólne zwycięstwo, niezwykle ważne także w kontekście awansu na mistrzostwa świata za rok - skomentował po meczu Arne Senstad.