Dzisiaj o godz. 18 Polki zakończą udział w turnieju. Stawką meczu z Rumunią będzie trzecia lokata w grupie, a co za tym idzie jedenasta lub dwunasta lokata na koniec mistrzostw.
Obie ekipy przystąpią do zawodów w minorowych nastrojach, nie zrealizowawszy zakładanych planów. Cristina Neagu, kontuzjowana ikona światowego szczypiorniaka, przesiedziała wszystkie mecze grupowe na trybunach, by pomóc drużynie w kluczowej potyczce z Niemkami.
Zdobyła trzy gole na pięć rzutów, ale Rumunia, mimo prowadzenia do 42 minuty, ostatecznie przegrała 22:24. W sobotnim, zwycięskim starciu z Japonkami 35-letnia już Neagu znów nie znalazła się w protokole. Czy wystąpi przeciwko Polsce, okaże się dopiero kilka godzin przed meczem.
– Mam wrażenie, że jej prawa ręka to dar od samego Boga – powiedziała kiedyś o niej Kinga Achruk, a przecież obie zawodniczki spędziły kilka sezonów w jednym klubie i znają się doskonale.
Rumunki, nawet bez swej największej gwiazdy, to wciąż drużyna mocniejsza od Polek. Wszystkie zawodniczki naszego poniedziałkowego rywala występują na co dzień w rodzimej lidze, bo od kilku sezonów to bardzo atrakcyjny tak sportowo, jak finansowo rynek. Oba kluby z Bukaresztu, CSM i Rapid występują w Lidze Mistrzyń, trzy inne ekipy awansowały do fazy grupowej Ligi Europejskiej! Warto pamiętać, że już na początku stycznia MKS FunFloor zagra z Glorią Bistritą w ramach tych rozgrywek, a z tego zespołu powołano do reprezentacji aż 5 zawodniczek.
Edyta Majdzińska powinna zatem zwrócić szczególną uwagę na skrzydłowe Nikoletę Dinkę, Sonię Seraficeanu, rozgrywające Cristinę Laslo, Biankę Bazaliu i urodzoną na Ukrainie bramkarkę Julię Dumańską. Wspomnianej na wstępie Neagu, Elizy Buceschi czy Criny Pintei kibicom szczypiorniaka nie trzeba nawet przedstawiać. – Jest jeden jeszcze fajny mecz do zagrania i każda z nas będzie chciała pokazać, że potrafi grać na dobrym poziomie – zapowiedziała Sylwia Matuszczyk, życząc sobie, by obiekty w Polsce na meczach naszej reprezentacji zapełniały się tak jak hala Boxen, gdy występuje w niej Dania.
– Postaramy się stawić czoła Rumunkom, wiedząc o sile zespołu i mając świadomość, że trafiwszy do innych grup, mogliśmy zajść w turnieju dalej. Gdy gramy jako zespół, też jesteśmy groźni, ale mamy za dużo wzlotów i upadków, co widać w liczbie popełnianych błędów. Liczę na dobry mecz, potrzebujemy na pewno więcej zawodniczek w formie Magdy Balsam, która już na turnieju w Norwegii zyskała wielu fanów nie tylko wśród publiczności, ale mediów czy ekspertów – przyznał trener Arne Senstad.