(fot. Azoty Puławy)
Rozmowa z Adamem Skrabanią, skrzydłowym drużyny piłkarzy ręcznych Azotów Puławy
- Za wami dwa tygodnie ciężkiej pracy, naprawdę ciężkiej...
– Jak, co roku. W naszym zawodzie końcówka lipca i początek sierpnia zawsze są ciężkie. Swoje trzeba wybiegać na stadionie, odpowiednią ilość kilogramów przerzucić w siłowni. Trzeba popracować nad siłą i wytrzymałością.
- Ma pan porównanie. Za pana pobytu w Azotach pracowali trenerzy: Bogdan Kowalczyk, Dragan Markovic, Ryszard Skutnik i Marcin Kurowski. Obecnie jest Daniel Waszkiewicz. Pod czyją ręką w pierwszym etapie przygotowań było najtrudniej?
– Ciężko jednoznacznie odpowiedzieć na to pytanie. U każdego szkoleniowca ten okres wyglądał inaczej. Tyle ile pracy włożymy na początku w przygotowanie, tyle potem, w odpowiednim czasie, będzie nam procentować. Trenujemy sześć dni w tygodniu. W poniedziałki, wtorki, czwartki, piątki i soboty rano i po południu, we środy raz. Jest czas na zajęcia na stadionie, w siłowni oraz pracę w hali, już konkretnie z piłki ręcznej. Dotychczas z pierwszym zespołem ćwiczyła także druga drużyna. Było nas ponad 20, jedna szatnia to za mało, aby wszystkich pomieścić.
- Do drużyny dołączyło aż siedmiu nowych zawodników. Jak przebiega ich aklimatyzacja?
– Bardzo dobrze. Nie ma między nami żadnych zgrzytów, czy nieporozumień. Mamy tak doświadczonych piłkarzy, że większość zna się z „nowymi”, niektórzy z nimi nawet grali. Już teraz tworzymy zgrany kolektyw, wspieramy się.
- Na pańskiej pozycji, czyli lewym skrzydle są dwaj nowi koledzy: Wojciech Gumiński i Piotr Jarosiewicz. Zapowiada się ciekawa rywalizacja?
– Każdy z nas będzie chciał grać jak najlepiej. Zawsze im więcej chętnych do miejsca w składzie, tym lepiej. Na pewno zdrowa rywalizacja wyjdzie każdemu z nas na dobre, a co za tym idzie, będzie z korzyścią dla zespołu. Z pewnością przełoży się to na wyniki.