Zespół trenera Bartosza Jureckiego pokonał we własnej hali zespół z Kalisza, ale musiał na to solidnie zapracować, bo rywale do samego końca stawiali bardzo mocny opór
Sobotni mecz od samego początku był bardzo wyrównany. Co prawda gospodarze wyszli na prowadzenie 2:0, ale rywale szybko się przebudzili i po ośmiu minutach gry był remis 3:3. Potem jednak znów do głosu doszli puławianie i w 21 minucie głównie dzięki dobrej grze Marko Panicia wyszli na pięciobramkowe prowadzenie. Zespół z Kalisza starał się gonić faworyzowanych puławian, ale na przerwę Azoty zeszły prowadząc 14:10.
Energa rozpoczęła drugą część spotkania od mocnego uderzenie i w 38 minucie było już tylko 16:14 dla gospodarzy. Na szczęście zespół trenera Jureckiego zdołał odpowiednio zareagować i pilnował dwubramkowej przewagi do 50 minuty. Ostatnie 10 minut należało już zdecydowanie dla gospodarzy. Duża w tym zasługa puławskich bramkarzy, a także Piotra Masłowskiego. Na sześć minut przed końcem brązowi medaliści z zeszłego sezonu prowadzili 24:19 i stało się jasne, że sięgną po drugą wygraną z rzędu. Zespół z Kalisza w końcówce zdołał jeszcze odrobić jedną bramkę straty i mecze zakończył się wygraną gospodarzy 28:24.
Azoty Puławy – Energa MKS Kalisz 28:24 (14:10)
Azoty: Koshovy, Bogdanov – Panic 8, Jarosiewicz 5, Kaleb 4, Masłowski 4, Matulic 2, Rogulski 2, Seroka 2, Podsiadło 1, Łyżwa, Grzelak, Kasprzak, Prce, Gumiński.
Energa: Zakreta, Padasinau – Drej 5, Szpera 5, Grozdek 4, Kniazeu 3, Krytski 3, Bałwas 1, Adamczak Paweł 1, Adamczak Piotr 1, Kwiatkowski, Misiejuk, Pilitowski, Czerwiński.