W spotkaniu 21. kolejki Azoty Puławy pokonały na swoim parkiecie Wybrzeże Gdańsk 33:25
Goście to najmocniejszy z trójki beniaminków. Gdańszczanie przed przyjazdem do Puław nadal mieli szansę na zakwalifikowanie się do play-off i spokojne utrzymanie. A taki cel władze klubu wyznaczyły przed zespołem i sztabem szkoleniowym: Daniel Waszkiewicz – Damian Wleklak.
Dla gospodarzy środowe spotkanie było kolejnym, które musieli wygrać. Bowiem tylko zwycięstwo przedłużało ich nadzieję na zajęcie co najmniej szóstego miejsca przed play-off.
Puławianie rozpoczęli z przytupem. Po trafieniach Mateusza Kusa, Nikoli Prce i Jana Sobola Azoty prowadziły 4:0. Z bardzo dobrej strony zaprezentował się bramkarz Vadim Bogdanow. Golkiper Azotów wychodził obronną ręką z sytuacji sam na sam z zawodnikami Wybrzeża. Na 5:0 celnie przymierzył Kus. Goście nieco otrząsnęli się z przewagi miejscowych. Pierwszą bramkę dla gdańszczan zdobył doświadczony Marcin Lijewski.
Kolejne minuty przebiegały pod dyktando podopiecznych trenera Ryszarda Skutnika. Po kwadransie Azoty wygrywały 9:5. Pod koniec pierwszej odsłony przewaga puławian wzrosła do siedmiu goli (19:12). Bardzo dobre zawody rozgrywał Nikola Prce. Bośniak pięciokrotnie pokonywał bramkarza przyjezdnych, doskonale znanego w Puławach, Sebastiana Sokołowskiego.
Po zmianie stron gospodarze nie zamierzali zwalniać tempa. W dalszym ciągu grali twardo w obronie, czym odbierali chęć do gry przyjezdnym. Momentami gdańszczanie bili głową w puławski mur. Przewaga Azotów rosła z minuty na minutę. Tym samym emocje wśród kibiców zaczęły powoli opadać. W 35 min gospodarze wygrywali 23:13. Pięć minut później – 25:15.
Widząc, że wynik nie jest zagrożony opiekun miejscowych dał pograć zawodnikom, którzy zazwyczaj byli zmiennikami. Co jest ważne, roszady w składzie nie odbiły się na wyniku. W dalszym ciągu górowali nad rywalem. Po trzech kwadransach na tablicy było 27:18. W 50 min Przemysław Krajewski i spółka odskoczyli na dziewięć bramek (29:20). Pięć minut później wygrywali 30:21, by ostatecznie zwyciężyć 33:25.
– Pokazaliśmy, że potrafimy grać od początku do końca, nie tak jak to było w kilku poprzednich spotkaniach – mówi skrzydłowy Azotów Przemysław Krajewski.
– Po odpadnięciu z europejskich pucharów koncentrujemy się na rozgrywkach ligowych. W meczu z Wybrzeżem goście nie mieli zbyt wielu argumentów, którymi mogli nam się przeciwstawić. W dalszym ciągu mamy szansę na zakończenie sezonu zasadniczego na szóstej pozycji i będziemy dążyć do osiągnięcia tego celu. Przed nami bardzo trudne spotkanie w Kwidzynie, które również zamierzamy wygrać.
Azoty Puławy – Wybrzeże Gdańsk 33:25 (19:12)
Azoty: Bogdanow – Kowalik, Tojcic, Kus 2, Łyżwa, Tarabochia 1, Przybylski 5, Skrabania 1, Krajewski 5, Savic 5, Prce 8, Sobol 6, Titow. Kary: 8 minut.
Wybrzeże: Sokołowski, Płaszczak, Chmieliński – Mogielnicki 4, Kornecki, Sulej, Rogulski 4, Prymlewicz 1, Papaj 2, Lijewski 5, Kondratiuk 2, Rakowski 3, Abram, Nilsson 2, Piątek 2. Kary: 6 minut.
Sędziowali: Sebastian Pelc, Jakub Pretzlaf (obaj Rzeszów). Widzów: 700.