W ostatniej kolejce rundy zasadniczej Azoty Puławy zagrają w sobotę, w Kwidzynie z MMTS
Puławianie są w o tyle komfortowej sytuacji, że w środę rozegrają jeszcze jedno spotkanie. Ich wyjazdowym przeciwnikiem będzie outsider rozgrywek Nielba Wągrowiec. A zatem konto podopiecznych trenera Ryszarda Skutnika może powiększyć się o dodatkowe cztery punkty.
Już teraz Azoty mają powody do zadowolenia. Po ostatniej serii gier i zwycięstwie u siebie nad beniaminkiem Wybrzeżem Gdańsk 33:25 umocniły się na szóstej pozycji, która była celem przed play-off. Za ich plecami, ze stratą jednego punktu są szczypiorniści MMTS Kwidzyn.
Wszystko za sprawą środowych rozstrzygnięć. Kwidzynianie, dość nieoczekiwanie, przegrali na parkiecie innego z beniaminków Śląska Wrocław (30:31).
– Śledziliśmy to spotkanie. Jego wynik jest sporym zaskoczeniem, dużego kalibru niespodzianką, a nawet sensacją. Liczyliśmy, że zwycięży MMTS i nasz sobotni mecz w Kwidzynie będzie spotkaniem bardzo ważnym dla układu tabeli przed play-off – mówi obrotowy Azotów Mateusz Kus.
W takich okolicznościach do utrzymania szóstej pozycji puławianom spokojnie wystarczy remis. Nawet porażka, w kontekście zwycięstwa w Wągrowcu, również premiuje ich tym miejscem.
– Nie zamierzamy kalkulować – przekonuje Kus. – Z doświadczenia wiemy, że jakiekolwiek układanki z wynikiem zawsze kończą się tragicznie: począwszy od niekorzystnego rezultatu, poprzez zupełnie niepotrzebne urazy i to czasami bardzo poważne, aż po zepsutą atmosferę w drużynie i szereg wzajemnych pretensji.
Azoty nie mogą narzekać na to, co dzieje się w zespole. W rozgrywkach ligowych kroczą od zwycięstwa do zwycięstwa. W pokonanym boju znalazły się już Chrobry Głogów, Pogoń Szczecin, Śląsk oraz Wybrzeże. Sukcesem jest też awans do Final Four Pucharu Polski. Cieniem kładzie się jedynie wysoka porażka na swoim parkiecie z Benficą Lizbona (różnicą aż ośmiu trafień) w ćwierćfinale Challenge Cup.
– Teraz wszystkie nasze umiejętności i siły koncentrujemy na lidze – mówi obrotowy. – Granie co trzy dni, a tak było przez ponad miesiąc, to spore wyzwanie dla zespołu. Na takie wyczyny mogą pozwolić sobie nasze eksportowe drużyny, czyli Tauron Vive Kielce i Orlen Wisła Płock.
A jak doskonale wiemy, płocczanom sztuka rywalizacji na kilku arenach nie udała się – w rewanżu 1/8 Ligi Mistrzów dostali solidne lanie w Macedonii od Vardara Skopje i odpadli z dalszych gier. Mam nadzieję, że pełna koncentracja przeciwko MMTS przyniesie sukces.