PGNIG SUPERLIGA PIŁKARZY RĘCZNYCH Przed sezonem w Puławach mierzono w srebrne medale. Jednak Azoty zdobyły po raz czwarty z rzędu brązowe krążki, co też trzeba uznać za sukces
W spotkaniu o brązowy medal MP puławianie dwukrotnie pokonali Gwardię Opole, 30:28 na wyjeździe i 31:26 w rewanżu w Puławach. Na tegoroczny sukces puławskiej siódemki, bo bez wątpienia nim jest, trzeba spojrzeć z dwóch stron. – To już mój czwarty krążek, a piąty licząc tegoroczny medal za udział w finale Pucharu Polski, od czasu kiedy jestem zawodnikiem Azotów. Nie mieliśmy, jak przed rokiem, aż tyle trudności w jego zdobyciu, ale smakuje najlepiej. Miałem duży wkład w jego zdobycie i bardzo się z tego cieszę – mówi skrzydłowy Adam Skrabania.
– Zapracowaliśmy na ten sukces – dodaje rozgrywający Paweł Podsiadło. Szczypiornista zasilił Azoty przed sezonem i nie musi żałować swojej decyzji. – Choć w ciągu roku nasza forma falowała, to w decydujących momentach wspięliśmy się na wyżyny umiejętności i potrafiliśmy przechylić szalę – mówi.
– Za nami bardzo ciężki sezon – uważa kapitan Azotów Bartosz Jurecki. – Rozegraliśmy aż 50 spotkań, to dużo jak na nasze polskie warunki. Zostawiliśmy na parkiecie wiele zdrowia, ale cel w postaci brązowego medalu został zrealizowany. Dlatego ten sukces bardzo słodko smakuje.
Na pewno inne spojrzenie mają władze klubu. – Nie udało nam się rozdzielić na podium Płocka i Kielc i pod tym względem nie zrealizowaliśmy zadania – mówi prezes Azotów Jerzy, prezes KS Azoty Puławy.
W finale Pucharu Polski Azoty nie dał rady obrońcy trofeum PGE Vive. Swoje zespół ugrał jednak na arenie międzynarodowej, gdzie w Pucharze EHF, po raz pierwszy w historii, dotarł do fazy grupowej. W debiucie zajął trzecie miejsce.
– Wyniki nas bronią. Nie ustrzegliśmy się kontuzji, co odbił się na wynikach. Mimo wszystko pokazaliśmy siłę w naszej lidze – dodaje kapitan Jurecki.