(fot. Jarosław Czępiński)
Po odpadnięciu Azotów Puławy z rozgrywek Pucharu EHF waży się przyszłość trenera Michała Skórskiego. Najbliższy mecz ligowy z Energa MKS Kalisz może przesądzić o jego losach
Puławianie mają za sobą pierwszy poważny egzamin, który niestety został oblany. Drużyna trenera Michała Skórskiego nie sprostała w dwumeczu brązowemu medaliście mistrzostw Polski Gwardii Opole i nie zdołała awansować do fazy grupowej Pucharu EHF. W pierwszym spotkaniu w Opolu przegrała 24:26, w rewanżu w Puławach zwyciężyła tylko 29:28. Jakby tego było mało, również w spotkaniu PGNiG Superligi, Azoty okazały się gorsze i to we własnej hali. Po remisie w regulaminowym czasie 34:34, przegrały po rzutach karnych 2:4.
Trzy mecze z Gwardią boleśnie obnażyły słabości puławian, które aż nadto są widoczne. Przyznaje to sam prezes klubu Jerzy Witaszek. – Na obecnym etapie rozgrywek drużyna przegrała rywalizację o fazę grupową ponieważ po prostu jest słaba – mówi ze smutkiem prezes Azotów.
Od początku rozgrywek kibice i sympatycy puławskiego klubu czekali na to, aż zespół się zgra. Przyszło siedmiu zawodników, z czego trzech: Michał Szyba, Rafał Przybylski i Bartosz Kowalczyk, wróciło do klubu. Mimo to przemeblowane Azoty, które postawiły na polski skład, miały powalczyć o awans do fazy grupowej europejskich pucharów i powrócić, po rocznej nieobecności, na podium mistrzostw Polski. Taki cel postawił zarząd klubu przed sprowadzonym z Gwardii Opole trenerem Michałem Skórskim, do niedawna asystentem i kolegą szkoleniowca opolan Rafała Kuptela.
Okazuje się jednak, że sprowadzeni kadrowicze, podobnie jak inne nabytki – Antoni Łangowski, Dawid Dwydzik, Jakub Moryń czy Michał Skwierawski zawodzą. Gra jest bardzo czytelna, a trener podczas przerw w decydujących momentach spotkań pyta zawodników: co gramy?, jak chociażby podczas pierwszego spotkania w Opolu.
Niezrozumiałe są niektóre decyzje personalne trenera. W sobotnim rewanżu najlepszy na parkiecie Łangowski w końcówce spotkania został posadzony na ławce. Najszybciej w nowym klubie odnalazł się obrotowy Dawydzik, ale jego zagrywki z Morynią szybko zostały rozpracowywane przez rywali. Kolejne mankamenty w grze Azotów? Z pewnością nie wykorzystywane są skrzydła, a co najgorsze, drużyna nie ćwiczy rzutów karnych. Mecz ligowy i rewanż w Pucharze EHF dobitnie to potwierdzają. I nie pomoże tutaj tłumaczenie, że Adam Malcher i Mateusz Zembrzycki mieli „dzień konia”…
Europejskie puchary zostały już w Puławach przegrane. Czy taki sam los spotka Puchar Polski i rozgrywki PGNiG Superligi? Prezes Witaszek na razie wykazuje się cierpliwością wobec szkoleniowca. – Nie robimy żadnych gwałtownych ruchów. Zespół musi zacząć wygrywać w lidze i zajść jak najdalej w Pucharze Polski – mówi Witaszek. Już jednak sobotni mecz z drużyną Energa MKS Kalisz może przesądzić o przyszłości Michała Skórskiego. Przegrana z zespołem, który w tabeli traci tylko punkt do Azotów zapewne będzie pożegnaniem ze szkoleniowcem.
Podobno pierwszym chętnym do pracy w Puławach jest Tomasz Strząbała z Kielc. Szkoleniowiec obserwował już zespół w meczach o stawkę.