Niby liga jest najważniejsza, ale i tak nikt nie spodziewał się porażki. Motor w środę pożegnał się z rozgrywkami Pucharu Polski. W półfinale na szczeblu LZPN drużyna Marcina Sasala przegrała z Powiślakiem Końskowola 0:1
Trener Sasal wcale nie posłał na boisku głębokich rezerw. W jedenastce znalazło się miejsce dla wielu podstawowych graczy. Większość z nich zagrała 45 minut. Jedynie Radosław Kursa i Tomasz Tymosiak nie schodzili z boiska. Pierwsze fragmenty spotkania w Końskowoli to zdecydowana przewaga gości. Były trzy świetne sytuacje, żeby objąć prowadzenie, ale zawiodła skuteczność. Próbowali Marcin Kaczmarek i Konrad Nowak, ale najlepszą szansę zmarnował Artur Gieraga. Etatowy wykonawca rzutów karnych w ekipie z Lublina w 21 minucie ustawił piłkę 11 metrów od bramki rywali, ale... spudłował.
Jeszcze w pierwszej połowie o gola mogli się też pokusić gospodarze. Maciej Pięta stanął oko w oko z Leonidem Otczenaszenko, ale ten pojedynek przegrał. Od razu po przerwie na murawie zameldowali się chociażby: Kamil Majkowski, a także juniorzy: Bartłomiej Tkaczuk oraz Szymon Rak. W drugiej odsłonie Motor dominował, ale znowu brakowało wykończenia. Tym razem Szymonowi Kamińskiemu i Marcinowi Michocie.
Mijały kolejne minuty i gospodarze byli coraz bliżej sprawienia niespodzianki. Dwa razy przed szansą stanął Damian Kopeć. Najpierw zamiast strzelać niepotrzebnie próbował szukać kolegów. W 86 minucie w bardzo podobnej sytuacji zachował się już zdecydowanie lepiej. Dostał piłkę od Patryka Grzegorczyka i z ostrego kąta przymierzył idealnie do siatki po długim rogu. Do końcowego gwizdka trzecioligowiec nie był już w stanie wyrównać i duża niespodzianka stała się faktem.
– Wielkie gratulacje dla chłopaków. Każdy z nich zostawił na boisku kawał zdrowia. Wybiegali to zwycięstwo – cieszy się Łukasz Giza, trener Powiślaka. – W pierwszej połowie mieliśmy trochę szczęścia, bo Motor zmarnował kilka świetnych okazji, w tym karnego. Później i my potrafiliśmy dojść do głosu. Po przerwie rywale mieli optyczną przewagę, ale nie przypominam sobie wielu groźnych strzałów. Oprócz zwycięstwa z tak mocnym przeciwnikiem cieszy fakt, że potrafiliśmy grać w piłkę – dodaje popularny „Gizmen”.
A dla żółto-biało-niebieskich to kolejna gorzka pigułka. Oby w niedzielę lublinianie w lepszych nastrojach wracali z Sandomierza. Właśnie z tamtejszą Wisłą powalczą o kolejne ligowe punkty.
Powiślak Końskowola – Motor Lublin 1:0 (0:0)
Bramka: Kopeć (86).
Powiślak: Żuber (46 Bicki) – Wankiewicz, Grzegorczyk, Antoniak, Leszczyński, Banaszek, R. Giziński (53 Sułek), Fularski, Kamola (70 Przychodzeń), Kłyk (90 Salamandra), Pięta (53 Kopeć).
Motor: Otczenaszenko – Michota, Gieraga (46 Tadrowski), Kursa, Szkatuła (53 Rak), Dzięgielewski (46 Tkaczuk), Kamiński, Tymosiak, Oziemczuk (46 Korczakowski), Kaczmarek (46 Majkowski), Nowak (46 Kozban).
Żółte kartki: Leszczyński – Michota, Kozban.
Sędziował: Piotr Kozłowski (Lublin). Widzów: 400.