Victoria Rybczewice/Dywany Łuszczów – Avia Świdnik. To druga, półfinałowa para Pucharu Polski LZPN. Spotkanie także startuje o godz. 15.20
Wszyscy stawiają na trzecioligowca, ale gospodarze nie mają nic do stracenia. I tak z nadwyżką wykonali już plan. – Wcześniej zazwyczaj odpadaliśmy w trzeciej rundzie – mówi Tomasz Świetlicki, prezes klubu z Rybczewic. – Wiadomo, że fajnie byłoby zagrać w finale, ale wiemy, jak duża jest różnica między nami, a Avią. To zespół z zupełnie innej półki. Można nawet powiedzieć, że dzieli nas przepaść. Nie mamy jednak nic do stracenia i na pewno chłopaki dadzą z siebie wszystko – dodaje prezes Świetlicki. Gospodarze środowego meczu wyeliminowali już pięciu rywali. Przedstawiciel A klasy ma już na rozkładzie zespoły z okręgówki: Sygnał Lublin, Wisłę II Puławy czy Janowiankę. We wrześniu, w ramach ćwierćfinału Pucharu Polski Victoria uporała się za to z czwartoligowym Górnikiem II Łęczna, pokonując zielono-czarnych 2:0.
Avia nie chce jednak odpuszczać Pucharu Polski. W lidze piłkarze Tadeusza Łapy radzą sobie kiepsko, chociaż w trzech ostatnich występach uzbierali cztery punkty. W miniony weekend zremisowali ze Stalą Rzeszów 1:1.
– Szanujemy ten wynik, bo przyszło nam zagrać z przeciwnikiem z najwyższej półki. Z drugiej strony mamy też lekki niedosyt. Prowadziliśmy i potrafiliśmy neutralizować poczynania Stali w ataku. Przydarzył nam się jednak jeden błąd i słono za niego zapłaciliśmy. Mamy jednak mnóstwo wniosków. Klub z Rzeszowa obnażył nasze mankamenty i wiemy, nad czym musimy w najbliższym czasie pracować – wyjaśnia szkoleniowiec żółto-niebieskich, który w środę wystawi w miarę optymalny skład.
– Nie będzie wielkich zmian. Zabraknie jedynie kontuzjowanych Mateusza Wołosa i Piotra Piotrowskiego – dodaje trener ekipy ze Świdnika. W tej sytuacji między słupkami ponownie stanie Adrian Wójcicki, jeden z bohaterów meczu ze Stalą, w którym obronił rzut karny. – Pewnie w pucharze broniłby Piotrek, ale narzeka na staw skokowy, więc nie mamy innego wyjścia – mówi trener Łapa.