Górnik wygrał w Chorzowie 2:0. Pierwszego gola w tych rozgrywkach zdobył Fedor Cernych, drugiego pozyskany latem Bartosz Śpiączka
Czytaj Dziennik Wschodni bez ograniczeń. Sprawdź naszą ofertę
Potrzebujemy trochę czasu, aby zespół zaczął grać taką piłkę, jaką chcemy. A chcemy grać dobry i fajny futbol – podkreślał przed sezonem Jurij Szatałow. Podobnie mówił też szkoleniowiec Ruchu. – Czas będzie działał na naszą korzyść, z każdym meczem powinniśmy prezentować się lepiej – twierdził Waldemar Fornalik.
Pierwsze kolejki zawsze są duża niewiadomą. Tym bardziej, że do rozgrywek drużyny przystępują w przemeblowanych składach. „Niebiescy” przede wszystkim stracili swoich dwóch najlepszych i najskuteczniejszych graczy – Grzegorza Kuświka i Filipa Starzyńskiego. Górnik też przeszedł małą rewolucję. W Chorzowie w pierwszej jedenastce wyszli obrońca Leandro oraz trzej zawodnicy odpowiedzialni za ofensywę – Kamil Poźniak, Grzegorz Piesio i Jakub Świerczok. W porównaniu do ostatniego sparingu w składzie nastąpiła tylko jedna zmiana – właśnie na pozycji „dziesiątki”.
Łęcznianie mieli prostą, ale wyrachowaną taktykę – poczekać na to co zrobią gospodarze i wykorzystać ich błędy. „Zielono-czarni” przyczaili się na własnej połowie, bo w potwornym upale trudno było stosować wysoki pressing i biegać w szybkim tempie od bramki do bramki. I taki moment nastąpił w 35 min, kiedy kapitalnym podaniem z głębi pola popisał się Veljko Nikitović. Wbiegający z prawej strony szybki Fedor Cernych oszukał Pawła Oleksego i Michała Koja, „zgasił” piłkę i lekkim, przytomnym strzałem posłał ją obok bramkarza. To była pierwsza groźna akcja Górnika, ale od razu palce lizać.
Ruchu w tej części nie było stać nawet na jeden strzał, Sergiusz Prusak był zupełnie bezrobotny. – Górnik gra podobnie do nas, ale strzelił gola – zaznaczył w przerwie przed kamerą kapitan miejscowych Rafał Grodzicki. – My sobie pykamy i nie wiemy co mamy dalej robić. Mam nadzieję, że w szatni trener powie nam kilka ostrych słów, narysuje jak strzelić gola i w drugiej części nasza gra wreszcie się zmieni. Liczę, że przeciwnik też w końcu popełni błędy – dodał. – Przez cały tydzień przygotowywaliśmy się do tego meczu, obserwowaliśmy Ruch w sparingu z Cracovią i trener uczulał nas, żeby posyłać takie piłki. Musimy cały czas być czujni. Pogoda jest ciężka, ale w Bundeslidze swoje mecze też zaczynają o godz. 15.30 – przypominał z kolei Veljko Nikitović, który błysnął świetną asystą.
Po zmianie stron podopieczni Jurija Szatałowa nadal byli cofnięci, ale Ruch zaczął wreszcie przedzierać się przez defnsywę rywali. Dużo ożywienia wniósł młody Patryk Lipski, który zastąpił zupełnie bezbarwnego doświadczonego Macieja Iwańskiego. Pierwszy strzał oddał w 50 min Łukasz Surma, ale naprawdę groźnie porobiło się w 62 min – Marek Zieńczuk dośrodkował z lewej strony, a Eduards Visņakovs główkował w słupek.
Bardzo gorąco zrobiło się w końcówce – dosłownie i w przenośni. Przyjezdni tylko się bronili i mogli za to zapłacić wysoką cenę. Najpierw gospodarze mieli pretensje do sędziego, że nie podytkował rzutu karnego, a potem dwukrotnie bliski wyrównania był Lipski. Na szczęście Prusak zachował czyste konto.
Ruch nie miał nic do stracenia, atakował mocniej, a dzięki temu naraził się na kontry. W efekcie Bartosz Śpiączk mógł skompeltować hat-tricka, gdyby tylko było skuteczniejszy. Ale i tak to wprowadzony na boisko napastnik uspokoił sytuację. Już w doliczonym czasie pojedynek główkowy wygrał Przemysław Pitry, Śpiączka popędził z piłką przez pół boiska nic nie robiąc sobie z biegnącego za plecami Grodzickiego i kopnął przytomnie obok Matusa Putnockiego. Ten gol postawił już kropkę nad „i”. – To moja pierwsza bramka w nowym zespole, ale miałem jeszcze dwie sytuacje, które powinienem wykorzystać. Na szczęście udało się zreahabilitować. Trzeba cieszyć się z trzech punktów, bo mimo wszystko debiut miałem udany. Cała drużyna spisała się bardzo dobrze – podsumował Bartosz Śpiączka.
Ruch Chorzów – Górnik Łęczna 0:2 (0:1)
Bramki: Cernych (35), Śpiączka (90+2).
Ruch: Putnocky – Konczkowski, Grodzicki, Koj, Oleksy – Gigołajew (62 Efir) Surma, Urbańczyk, Iwański (46 Lipski), Zieńczuk – Visnakovs (78 Mazek)
Górnik: Prusak – Mierzejewski, Szmatiuk, Bożić, Leandro – Nowak, Nikitović – Piesio, Poźniak (74′ Pitry), Cernych (86 Sasin) – Świerczok (67 Śpiączka)
Żółte kartki: Gigołajew, Koj, Surma – Mierzejewski
Sędziował: Mariusz Złotek (Stalowa Wola). Widzów: 4673.