AZS UMCS przegrał już czwarte spotkanie z rzędu. Tym razem lublinianki nie miały zbyt wiele do powiedzenia w starciu z Mazovią Warszawa. Drużyna Jacka Rutkowskiego przegrała na wyjeździe 0:3
W pierwszym secie gospodynie pokazały przyjezdnym miejsce w szeregu. Pozwoliły im zdobyć ledwie 15 punktów i szybko rozstrzygnęły pierwszego seta na swoją korzyść. W kolejnych odsłonach było niewiele trudniej. Drugą partię ekipa ze stolicy wygrała do 18, a trzecią 25:16. Po tej przegranej podopieczne trenera Rutkowskiego spadły na siódme miejsce w tabeli. Do czwartej Mazovii tracą już aż siedem punktów. Co więcej warszawianki mają jedno zaległe spotkanie.
W przyszłym tygodniu klub z Lublina spróbuje przerwać złą passę w starciu z wiceliderem z Nowego Dworu Mazowieckiego. Zawody zaplanowano na sobotę, 19 grudnia.
Bluesoft Mazovia Warszawa – AZS UMCS Lublin 3:0 (25:15, 25:18, 25:16)
AZS UMCS: Bogusz, Jarosińska, Gieroba, Obszyńska, Wieleba, Wszoła, Bogdańska (libero) oraz Jasińska, Bryła, Konop, Dudek, Olejnik.
Tomasovia punkt za wiceliderem
Drużyna z Tomaszowa Lubelskiego pokonała kolejnego niżej notowanego rywala. W sobotę niebiesko-białe rozprawiły się z MKS Skawa Wadowice 3:1
Dwa pierwsze sety to pewna gra gospodyń. W pierwszej części spotkania podopieczne Stanisława Kaniewskiego wygrały 25:19, ale odskoczyły dopiero w samej końcówce. W drugiej spisały się jeszcze lepiej. Wszystko funkcjonowało idealnie, to był praktycznie perfekcyjny mecz. – Wychodziło nam naprawdę sporo. Świetna zagrywka, która odrzucała przeciwniczki od siatki, ładne kontry, czy pojedyncze bloki. Wydawało się, że szybko zakończymy ten mecz, ale okazało się zupełnie inaczej – mówi Stanisław Kaniewski.
W trzecim secie udane akcje nakręcały przyjezdne do coraz lepszej gry. Świetnie rywalki spisywały się zwłaszcza w obronie. Kilka razy „wyciągały” niesamowite piłki. Efekt? Ostatecznie ekipa z Wadowic pokonała tomaszowianki 25:22. W czwartym rozdaniu trwała wyrównana walka, ale w kluczowym momencie gospodynie wzięły się w garść i odskoczyły na 24:20. Kibice mieli nadzieję, że kilka chwil później zawody się zakończą. Tymczasem Skawa... udanie zakończyła cztery kolejne akcje i zrobiło się 24:24. Na szczęście dwie ostatnie piłki wygrały już niebiesko-białe i całe spotkanie 3:1.
– Poza drugim setem nie zagraliśmy dobrze. Kiedy w czwartej odsłonie nam nie szło obawiałem się powtórki z Wadowic. Tam wygraliśmy szczęśliwie 3:2, chociaż także prowadziliśmy 2:0. Tym razem udało się jednak wygrać za trzy punkty i to w naszej sytuacji było najważniejsze. Odskoczyliśmy trochę od ekipy z Jarosławia, ale na tym etapie sezonu, to nie ma większego znaczenia. Nadal jest sporo spotkań do rozegrania i wszystko może się jeszcze zdarzyć – wyjaśnia szkoleniowiec z drużyny Tomaszowa Lubelskiego.
Tomasovia Tomaszów Lubelski – MKS Skawa Wadowice 3:1 (25:19, 25:16, 22:25, 26:24)
Tomasovia: Marcyniuk, Róg, Kaniewska, Karpiuk, Jasiewicz, Hajduk, Bielecka (libero) oraz Dzida, Szymańska, Romaszko.