To był mecz o czwarte miejsce. Tomasovia zmierzyła się w Jarosławiu z tamtejszym zespołem San-Pajda i wygrała 3:1, dzięki czemu przeskoczyła sobotniego rywala w tabeli
W pierwszym secie długo trwała wyrównana walka w stylu punkt za punkt. W ważnym momencie zagrywać zaczęła jednak Małgorzata Hajduk. Dzięki niej niebiesko-białe odskoczyły na kilka punktów i ostatecznie wygrały to rozdanie do 23. W drugiej części zawodów podopieczne trenera Stanisława Kaniewskiego wygrywały już 15:11. Niestety w tym momencie kompletnie stanęły i dały się dogonić. W kolejnych fragmentach ekipa z Podkarpacia poszła za ciosem i wyrównała stan spotkania po zwycięstwie 25:21.
– W tym momencie poważnie sobie porozmawialiśmy. Można było spokojnie rozstrzygnąć drugiego seta na naszą korzyść. Niestety zabrakło koncentracji. Dziewczyny chyba za szybko uwierzyły też, że nic złego już się nie stanie – wyjaśnia szkoleniowiec Tomasovii.
Kilka ostrzejszych słów wyraźnie pomogło. Dwie kolejne odsłony to znowu bardzo dobra postawa tomaszowianek. Świetnie funkcjonowała zagrywka, która odrzucała rywalki od siatki, a w odpowiednim momencie włączał się także blok. Efekt? Trzecia część meczu to wygrana do 15, a czwarta do 20. – Cieszę się, że dziewczyny wzięły sobie do serca naszą rozmowę. To był ważny mecz i pokazaliśmy, że potrafimy wygrywać. Po końcowym gwizdku dostaliśmy też sporo pochwał od gospodarzy. Kibice mówili, że podoba im się nasza siatkówka. To miłe, ale nie możemy spocząć na laurach – dodaje trener Stanisław Kaniewski.
MKS San-Pajda Jarosław – Tomasovia Tomaszów Lubelski 1:3 (23:25, 25:21, 15:25, 20:25)
Tomasovia: Kaniewska, Karpiuk, Jasiewicz, Hajduk, Róg, Marcyniuk, Bielecka (libero).