Poważne problemy w reprezentacji Polski kobiet w siatkówce. Na kilka tygodni przed turniejem kwalifikacyjnym do igrzysk olimpijskich w Tokio w naszej kadrze wybuchł bunt. Trzynaście zawodniczek podpisało się pod listem do PZPS, w którym kadrowiczki domagają się zwolnienia trenera Jacka Nawrockiego.
Z artykułu, opublikowanego na portalu Wyborcza.pl, można było wywnioskować, że siatkarkom nie podobało się faworyzowanie młodej Magdaleny Stysiak. Agnieszka Kąkolewska, kapitan reprezentacji Polski, zdradziła jednak, że w buncie chodzi o zupełnie inne kwestie.
- To chyba dziwne, że pierwszymi osobami, które pytają mnie o zaistniałą sytuację, są dziennikarze, a przecież jestem kapitanem drużyny. Nie trener, władze PZPS czy osoba, która dokonała wycieku sprawy do mediów, tylko dziennikarze. To właśnie pokazuje, gdzie tkwi problem. A tym jest brak komunikacji. Na każdym szczeblu. To główna przyczyna wszystkiego, co się teraz dzieje - powiedziała Onetowi Kąkolewska.
Nieoficjalnie wiadomo również, że zawodniczki narzekają na to, w jaki sposób traktowane są na treningach. Miało podczas nich dochodzić do ataków złości selekcjonera, który miał w wulgarny sposób odnosić się do swoich podopiecznych. Polski Związek Piłki Siatkowej staje, póki co, po stronie trenera Jacka Nawrockiego. Niedawno władze federacji przedłużyły kontrakt z selekcjonerem do jesieni 2022 roku.