ROZMOWA z Pawłem Rejowskim, siatkarzem Avii Świdnik
- Na inaugurację wygraliście na swoim parkiecie z PWSZ Karpatami Krosno 3:1. Lepszego początku nie mogliście sobie wymarzyć?
– Mogło być jeszcze lepiej, gdyby nie przegrany do 22 drugi set.
- Trzy pozostałe partie wygraliście jednak dosyć pewnie do: 15, 14 i 17. Skąd chwilowy zastój w drugiej odsłonie?
– Myślę, że po słabo zagranym pierwszym secie rywale nieco uśpili naszą czujność. Wygraliśmy w nim gładko do 15 i gdzieś spadła koncentracja. Dlatego drugi set był bardziej zacięty i wyrównany. Rywale nas dogonili i wyszli na prowadzenie. W końcówce zagrali kilka piłek na luzie. My z kolei chyba za bardzo się rozluźniliśmy i nasze próby dogonienia przeciwnika zakończyły się niepowodzeniem.
- Ograliście ubiegłorocznego zwycięzcę grupy szóstej...
– Taki był nasz cel. To było pierwsze spotkanie o stawkę. Wygraliśmy, mamy trzy punkty i to jest najważniejsze.
- Jak przebiega aklimatyzacja w zespole ze Świdnika?
– Można powiedzieć, że wróciłem na stare śmieci. Przez trzy lata grałem w Avii w wieku juniora. Z większością chłopaków znamy się, czy to z moich ów występów w Politechnice Lublin, czy też z rywalizacji rozgrywkach ligowych z poprzedniego sezonu.
- W najbliższym czasie zagracie z: PZS Sędziszów i LUK Politechnika Lublin. Pewnie wynik 3:1 z inauguracji wzięlibyście w ciemno?
– W minionym sezonie hala w Świdniku była niezdobytą twierdzą. Chcielibyśmy aby tak pozostało i w obecnych rozgrywkach. W każdym meczu wychodzimy na boisko aby walczyć o zwycięstwo.
- Szczególne znaczenie będą mieć dla pana derby z LUK Politechniką, pańskim byłym klubem…
– Będziemy chcieli rozegrać dobre zawody. Jestem pewien, że mecz będzie emocjonujący.
- Jaki cel stawiacie sobie na progu II-ligowej rywalizacji?
– Rok temu Avia dotarła do turnieju półfinałowego o I ligę. W tym chcielibyśmy co najmniej powtórzyć wynik z ostatniego sezonu. Na pewno nie będzie to łatwe. O tym samym myśli jeszcze klika drużyn, jak chociażby Politechnika.